wtorek, 29 listopada 2011

W barze.

Dwie noce temu nagle kaloryfery przestały być ciepłe.

Panika w domu bo jak to tak?

Zimno będzie?!

Udałam się do kotłowni celem zbadania sytuacji.

Zerknęłam na piec.

Nasz piec ma jeden zegar.

Na nim dwie wskazówki - czarną i czerwoną.

Czerwona jest nieruchoma.

Czarna za to i owszem. Unosi się i opada.

A tym razem leżała na samym dole.

Pokazywała ZERO.

Wiedziałam tylko tyle, że ciśnienie w obiegu przestało istnieć. I że strzałka owa wskazuje bary.

I nawet znam słowo barometr.

"Bar" też.

I pamiętałam, że gdy raz spadło ciśnienie w obiegu to facet montujący dopuścił wtedy wody i się bary łaskawie podniosły.

Stanęłam w progu kotłowni zatem głęboko zamyślona....

A pierwsza w nocy to była...

Oto co ujrzałam, oto z czego wysnuć musiałam, który zaworek poruszy nasze bary:




Udało mi się to na tyle, że uzyskałam na piecu połowę bara.

Ale wystarczyło,żeby piec ruszył i ogrzał domek nasz.

A na dzień następny przyjechał pan, który powiedział co i jak i czemu tak;-)




poniedziałek, 28 listopada 2011

Jako rzecze logopeda...

Pani w przedszkolu Leny, Potocznie Zwana Przedszkolanką, dała dziecięciu naszemu taki oto tekst do nauczenia się na pamięć na już:


Nie wiem, czy Pani Przedszkolanka obawia się, że dziecko odziedziczy po ojcu wadę wymowy i mam ten wiersz potraktować jako ćwiczenie z logopedii?

Ale głównie nie wiem, jak trzyletnie dziecko ma ten tekst zrozumieć. Pal licho artykulację.

Ruszam jutro do boju z panią Potocznie Zwaną Przedszkolanką...

wtorek, 22 listopada 2011

Wioska chomików.

Wczoraj dostrzegłam, że kilka ulic dalej, w naszej wsi, powstaje kolejny dom dla chomika!

Przyjechały już ściany i się skręcają.

Będę tam sobie zerkać czasami.

Tak dla sportu;-)

niedziela, 20 listopada 2011

...niegrzeczni.

Wyjechali na wakacje wszyscy nasi podopieczni,

gdy nie ma w domu dzieci to ...

...zmywamy gładzie.

Na szczęście to już ostatnie pyłki gładziowe w naszym domu.

Tzw wiatrołap nabrał barw jarzębiny.

Teraz tylko lampy na zewnątrz bo okazało się, że nie możemy do domu trafić nocą.

A co dopiero do klucza w zamku gdy ten dom osiągniemy.

I jeszcze tylko koparka przyjedzie posprzątać.

I jeszcze tylko trzeba wszystko umyć i domyć.

I tak właśnie rozważam czy aby na pewno wszystko myć skoro zaraz będą święta i znowu trzeba będzie sprzątać;-)

Ale kto głupi sprząta przed świętami zamiast odpoczywać?

Ja nie.

czwartek, 17 listopada 2011

Wejdą nie wejdą...

Z rzeczy dziwnych...

Przywieźli nam drzwi.

Ważą tonę.

A są zaledwie drzwiami do sypialni.

Ale,ale...

Są przeciwpożarowe!!!

Na wypadek pożaru jak znalazł!

Ktoś tam gdzieś tam, zamawiający nam te drzwi  nie załapał różnicy pomiędzy słowami

PRZECIWPOŻAROWY  a  DŹWIĘKOSZCZELNY.

Zatem nie spłoniemy.

Ale ogłuchniemy.

@#$%^&*

Mamo, w pseczkolu zjadłam zupę.

Mamo, Dawid dzisiaj bił dzieci.

Mamo, jak się pisze renifer po angielsku.

Mamo, cemu jest ciemno.

Mamo, muszę zrobić drzewo genologiczne. Kiedy się dziadek urodził?

Mamo, a sarny mieszkają w naszej wsi czy w lesie.

Mamo, kupisz nam słodycze.

Mamo, daj głośniej, lubię tą piosenkę.

Mamo,daj ciszej, boli mnie głowa.

Mamo, kup mi na jutro plastelinę.

Mamo, skąd mam wziąć różdżkę?  ( ??!!)

Mamo, daleko jeszcze?

Mamo, co mi jutro ubierzesz do pseczkola?

Mamo, mogę pooglądać tv jak wrócimy?

Mamo, niedobrze mi.

Mamo, ona się na mnie źle patrzy.

Mamo, ona mnie szczypie.

Mamo...

O mamo.

A to zaledwie 15 minut powrotu z miasta na naszą wieś.

A corsa mała. I jakaś taka...akustyczna?

Mamo.

Chcę TIRa.

wtorek, 15 listopada 2011

Nowa Era.

W Nowym Domu Nowa Era.

Era sprzętu AGD.

Wszystko wydaje z siebie dźwięki.

Mikrofala, że już proszę jej wyjąć to coś z brzucha.

Pralka, że ile ma jeszcze czekać z tym praniem.

Kuchenka, że gdzie, do cholery, jest garnek?

Piekarnik, że czas coś wyjąć. Nie wiemy co bo Lenka ustawiła timer...

I nie wiemy, jak go wyłączyć.

Tzn wiemy. Trzeba zerknąć do instrukcji.

Fuj.

No to nie wiemy.

A wczoraj późnym wieczorem lodowka nagle zaczęła się wydzierać straszliwie.

Światło w jej bebechach zaczęło pulsować.

Na wyświetlaczu pojawił się trójkąt ostrzegawczy!

Wściekle mrugający na czerwono.

A wszystko to za sprawą Małej Dziewczynki Lenki.

Która to dziewczynka nie domknęła drzwi.

Czuję w kościach, że nowy sprzęt nauczy nas porządku;-)

Flamberg 2005, akt II scena I

W pierwszej scenie drugiego aktu pojawia się na scenie moja ulubiona postać - król. Towarzyszą jej Ksiądz i Kronikarz, lecz pierwsze skrzypce, kilkoma szokującymi służbę wypowiedziami gra Król.






Akt II
Scena I 

Król
Latem, w dni jak dziś leniwe
Cierpię strasznie, wręcz straszliwie
Czas się dłuży, słońce skwarze
Jest go jakby, ot w nadmiarze

Kronikarz
Ma też lato piękne strony
Jak ta księga, którą piszę
Opisując twoje dzieje, raz upadki, a raz wzloty

Król
Ja wiem jedno, panie skrybo.
Latem ciężko jest być królem

Ksiądz
Wszak pamiętać panie trzeba
Co niniejszym przypominam
Otóż służba twoja w tym jest wielka...

Król
O czym wasześć znowu pleciesz?!

Ksiądz
Królem być to służba przecie!

Król
Sam żeś służba, drogi panie
Jam zaś król jest
Król więc władca

Ksiądz
Władcą być to sztuka
Służyć ludziom wszak to znaczy:
Dać im siebie i swe serce
Brać zaś znoje i kłopoty!

Kronikarz
Piękne słowa, wnet zapiszę

Ksiądz
O, to miłe...

Kronikarz
W kronik moich stronie trzysta
Legnie myśl ta tak przejrzysta
Choć tak krótka, tyle treści,
A docenić przecież umiem,
W słowa sztuce wykształcony...

Król
Co ja powiem, zawsze wielkie,
To normalne, bom jest królem

Ksiądz
Wszak wydaje mi się panie, że kronikarz
Co rzekł rzekłszy miał na myśli
Wers mych pieśni
Które skromnie cytowałem

Król
Czy nazywasz mnie cymbałem?
Panie skrybo? Mówże, szybko
nie trać chwili,
Ksiądz ma rację, czy się myli?!

Kronikarz
[chowając nos w kronice]
Dalibóg, zapomniałem!

Król
?!

Kronikarz
Miałem wam przypomnieć przecie
Że dokładnie dziś o trzeciej
Baron wstąpi w nasze ziemie
Wraz z nim orszak, panien krocie!

Król
Którą mamy? Czas tak bieży!

Kronikarz
Od kwadransa drogi panie
winniśmy być w wschodniej wieży.

Król
A więc jasne!
Muszą widać być spóźnieni,
nie przegapiłbym wszak przecie
ich przybycia w moje ziemie.

[Król, Kronikarz, Ksiądz odchodzą do wieży...]

poniedziałek, 14 listopada 2011

Nie mogłam sie temu oprzeć.

I muszę się tą wypowiedzią podzielić bo cieszy mnie od rana, wciąż i nadal.

Był sobie Falcon.

Ekipa z Portalu pojechała.

Po powrocie Matti odezwał się w te oto słowa :


Multi to człowiek z klasą. Poważnie.
Mam do niego wielki szacun za dyplomacje .
On ci w taki sposób powie zebyś spierdalał
że czujesz podekscytowanie przed nadchodzącą podróżą.



niedziela, 13 listopada 2011

Flamberg 2005, fragment sceny III

Olek i Nina też bawili się świetnie na Flambergu. Olek miał wtedy tyle lat co dziś ma Lena (jeśli dobrze liczę!) a Nina była - jak zwykle! - rok starsza. Najciekawsza w całym Flambergu była wtedy wielka kałuża, w której można było łowić wszystko to co sobie jeden z drugim wyobrazili, a to szczupaka, a to karpia, a to dinozaura, a to statek elfów...



Akt I
Scena III


Wiedźma
[Rzuca się do rycerza, całuje go.]
Och, mój panie! Jestem twoja!
Twą miłością uzdrowiona!
Pragnę pląsać, tańczyć, skakać!
Pragnę śmiać się, pragnę płakać!
Burza uczuć mnie porywa
Serce z piersi wręcz wyrywa
Czy to czujesz?
Poczuj, błagam!

[Przystawia jego dłoń do piersi]
Panie, czujesz? Powiedz czujesz?

Rycerz
Coś tam czuję...

Wiedźma
I ja czuję, i ty czujesz
Nasza miłość jest wzajemna!


Giermek
Cisza! Spokój!
Pieprzysz babo jak najęta!
Człowiek ten jest ciężko chory
Przestań pleść tu farmazony...

Wiedźma
Miłość leczy każdą ranę

c.d.n.

Jak to na odwyku bywa.

Mąż Mój Okropny nie wziął na długi weekend do domu NE.

Że niby zapomniał.

Nie wziął też nowego, testowanego dodatku.

Ale wziął za to inną, właśnie "robiącą się" karciankę.

- Merry, siadaj, gramy.
- A o co tu chodzi?
- Bierz na rękę karty i graj.
-Ale nie znam reguł!!!
- Graj, dasz radę.

Ok, gramy.

Gramy w piątek, sobotę...

Chyba wygrywam, co źle wróży karciance. Będzie poprawiana wciąż i wciąż.

Nadeszła niedziela :

- Merry, siadaj, gramy.
- Yhm.

Biorę karty, myślę, myślę, gram.

Dobiegam do końca, pewna wygranej.

Uśmiech triumfu na twarzy znika mi gdy widzę uzsmiech nietriumfu i niewiemczego u Mojego Przeciwnika.

- Wygrałam?
- E, no raczej nie bo ja tu jeszcze dorysowałem dwa pola. Na tym wybuchasz i Cię nie ma a tu już nie masz czym grać.
- Wczoraj tych pól nie było!!!
- Oj, wczoraj, wczoraj. A dzisiaj są.

A żeby mnie dobić to przytargał do domu tą głupią Faunę Junior.

W którą muszę grać z Lenką bo dziecko ma gen gracza.

Niech do kasyna z tatuńciem idzie!

Jak się gra z trzylatkiem to trzeba jakoś znaleźć taktykę przegrywającą. A nie jest w Faunie łatwe, oj nie.

Ale gra jest naprawdę świetna;-)

Chce ktoś pożyczyć może?

Flamber 2005, Wiedźma dopina swego...

Akt I
Scena II
[ciąg dalszy]

Rycerz
Wergiliuszu?

Giermek
Tak, mój panie

Rycerz
Bierz ty inkaust, bierz pergamin
No i notuj

Giermek
Co notować?

Rycerz
To co powiem

Giermek
To rzecz jasna. A dokładnie?

Rycerz
Otóż mówię;
W swej dobroci
I w swym męstwie,
Kwadrans będąc
Od ostatniej mej minuty

Giermek
Nie rozumiem

Rycerz
To inaczej:
I w swym męstwie,
Kwadrans będąc od przebycia...

Giermek
Bardzo proszę troszkę wolniej

Rycerz
...od przebycia
Rzeki Styksem dawniej zwanej
Dziś już całkiem zapomnianej

Giermek
Wiersz to jakiś?
Poem? Sonet?

Rycerz
Toż testament!
A jak nie zamilkniesz zaraz
Nie przestaniesz mi przeszkadzać
To nim uda się go skończyć
Ja tu skonam!
Bierz to pióro i się zamknij

Giermek
Ależ panie!

Rycerz
Zamknij znaczy zamilcz!
Lub też nie mów słowa!
Choć powiedzieć można także,
Cisza! opcjonalnie Ani słowa!
Czy rozumiesz?

Giermek
[milczy]

Rycerz
Słowo daję, mord się kraje
Giermek zejdzie przed swym panem
Odpowiadaj!

Giermek
Zatem w pełni to rozumiem
Lecz jednakże jeśli mogę...

Rycerz
Nie, nie możesz!

Giermek
[pod nosem]
Raz nie możesz, a raz możesz, utrapienie z tym człowiekiem
[do Rycerza]
Jednak chciałbym dodać słowo

Rycerz
O, żesz!
Szlag mnie trafi!

[Rycerz pada raniony szlagiem.]

Wergiliusz
O, do diaska!
Słownym zawsze był człowiekiem
Ale teraz chyba jednak
się zapędził z tym omdleniem!

[Pojawia się Wiedźma. Umalowana i w nowej sukni.]

Wiedźma
Ot i jestem, gdym potrzebna
Zwiewna, dzika, odmłodzona

Giermek
Niby po co? Hej brzydalu,
Czas na strachy będzie nocą!

Wiedźma
Och, daj spokój
Przecież widzę,
On umiera!

Giermek
Brak miłości mu doskwiera
Ty nie zdołasz mu wiec pomóc

Wiedźma
Patrz mój drogi! Ja dla niego się poświęcę!
Daj ten napój, już go piję
Moje serce mu zabije

Wergiliusz
O, przenigdy!

[Rycerz się budzi]

Rycerz
Gdybym chociaż spotkał żabę
Co zaklętą jest księżniczką
Nie zawahałbym się chwili...

Wiedźma
Jeszcze chwila panie Giermku
i do scen straszliwych dojdzie
Sam pan słyszysz co zamierza
Niech zobaczy tylko zwierza...

Giermek!
Ah! Do czarta!
Cóż mam robić?!

[Podbiega do rycerza, ogląda co z nim, ten jęczy przeciągle]

Wiedźma
[do siebie]
Rycerz myśli że umiera
Giermek jego przerażony
Choć jedyne co doskwiera
To brak pięknej słodkiej żony!
Jak mu powiem, że go kocham
Facet szybko ozdrowieje
Da mi tytuł, zamek, złoto
Dzięki magii go pokocham
Chociaż strasznym jest idiotą!

Giermek
Cóż mam robić?!

Wiedźma
Dawaj flaszę, nie ma czasu!
Patrz, on czołga się do lasu
Coś tam mruczy o ropuchach
Nadstaw człeku swego ucha,
Szykuj się więc do swatania
Z piekną żabą swego pana!

Giermek
[daje flaszę Wiedźmie. Wiedźma pije napój.]


c.d.n.

sobota, 12 listopada 2011

Sobota - robota.

I zaczęło się.

Są schody. Jest mycie schodów.

Są dwie łazienki. Jest mycie dwóch łazienek.

Jest duża kuchnia. Jest mycie dużej kuchni.

Są 4 pokoje. Dla każdego dziecka po jednym. Jest sprzątanie 4 pokoi.

Jest czworo dzieci.

Niech sprzątają'-D

Jesień za oknem dodaje uroku...

Czysto teoretycznie.

Za oknem mamy taras. Taki mocno niewykończony.

Na tarasie sprzęt Pana Stolarza,

Na tarasie materac Rufka.

Na tarasie pełno desek, deseczek, z których Belka, tak naprawdę nosząca imię Bella (?!), zrobiła sobie gryzaczki.

Bella dzisiaj ma urodziny.

Pierwsze.

Z tej okazji dostała ...kabanosa i kromkę chleba.

Oznajmiłam darczyńcom, że na ich własne urodziny też dostaną prezenty w klimacie belkowym.

A teraz idę jednak ten taras posprzątać.

Zakłóca mi odbiór Jesieni.

Flamberg 2005, scena II

W roku 2005 na Flambergu po raz pierwszy pojawiła się Merry. Zabrała swoje dzieciaki i pojechała zobaczyć co tam ciekawego wyprawia jej kumpel Ignacy. Ja miałem tam swojego Olka, więc dzieciaki bawiły się wspólnie, ja udawałem dramatopisarza i pisałem sztukę, a Merry patrzyła na to wszystko i musiała mieć mnie za totalnego wariata. No bo jak to tak, że gość, z którym studiujesz filologię angielską w wakacje przebiera się w szmaty z odzieży na wagę i jedzie ku ruinom zamku wystawiać sztukę, którą napisał. A jego kumple? Poprzebierani za rycerzy i elfów, za księżniki i trolle, za królów i zbójów...

[A to dziewczę na zdjęciu obok, Fanta, przez długi czas chciało przyłączyć się do naszej trupy aktorskiej, ale wiecznie jej odmawialiśmy. W końcu, w finale zabawy, podczas premiery spektaklu zgodziłem się, by wystapiła. Otrzymała rolę wierzby, nie koniecznie płaczącej. Miał człowiek kiedyś fantazję...]


Akt II
Scena II

[Jak zawsze na początku na scenę wtarabania się Narrator]

Narrator
W taki właśnie sposób celny
Zawiązała się nić z wełny
Tu przepraszam i tłumaczę
"Z wełny nić", by rym był celny
Bo dramaturg, niech go diabli
Zawsze w mojej części kwestii
Coś spartoli i zawali

[Tu zaskoczenie. Na scenę dodatkowo wtarabania się Kronkarz]

Kronikarz
Panie drogi,
Wszak nie jesteś tu w niewoli
Chcesz, to zmieniaj wedle woli
Wedle woli i talentu, niechaj dodam

Narrator
Co pan robisz tu na scenie?
Pan przerywasz mój monolog!

Kronikarz
Ja notuję, nie przerywam

Narrator
Wszak przerwałeś, czy się mylę?!
Chcesz notować?
Notuj z boku!

Kronikarz
Tu mi dobrze

Narrator
Lecz przeszkadzasz, czyżeś głuchy?

Kroniarz
Siądę z boku, nikt nie widzi

Narrator
Jak nie widzi, jak ja widzę!
Wszystkoś zepsuł panie skrybo!
Proszę jednak wciąż uprzejmie
Znikaj nim się szczerze wnerwię

Kronikarz
Masz pan nieco wyobraźni?
No to użyj – mnie tu nie ma!

Narrator
A do czarta, ukatrupię!
Zamorduję, poćwiartuję!
Wydryluję i oskubię!
Zmiażdżę, zsiekam, ugotuję!

Kroniakarz
Ja ostrzegam! Ja notuję!
Co pan powiesz, już jest w księdze,
Ku potomnym ją szykuję
I zobaczą pana postać
Grubą, brzydką i z pryszczami
Rzucającą przekleństwami
Także podłą i kłamliwą
Nieuczciwą i kłótliwą
Co przemocy pragnie użyć...

Narrator
Ah! Nie wytrzymam! Niech mnie trzyma!
Albo nie. Jednak strzymam!
Jednak zdzierżę!
Ja godnością pana zniszczę
Pan mi znikasz, już nie widzę
Okiem mego intelektu wymazanyś ze stron tekstu.
I niniejszym wszem ogłaszam:
Nie ma tutaj Kronikarza!

Moja droga publiczności!
W żadnej sztuce ty nie spotkasz
Tego co się tu wyprawia
Lecz wracamy do dramatu
Scena druga, wiedźma knuje
Rycerz cierpi, już umiera
Jednak magia go kuruje...

c.d.n.

piątek, 11 listopada 2011

Flamberg 2005

W roku 2005 po raz trzeci z rzędu wziąłem udział w konwencie Flamberg. Jest to zlot fanów fantasy, którzy w okolicach ruin zamku w Bobolicach rok w rok tworzą wspaniałą grę fabularną. W roku 2005 wymyśliłem sobie, iż wcielę się w rolę szefa wędrownej grupy aktorów, i że podczas czterodniowej gry będziemy prowadzić próby do wystawienia spektaklu. Jako że jestem wariatem pierwszej próby, sztukę jaką mieliśmy wystawić postanowiłem napisać. Nigdy jej oczywiście nie skończyłem, ale podczas zeszłotygodniowej przeprowadzki znalazłem kilka fragmentów, które pozwolę sobie czytelnikom Trzewiczkowa zaprezentować.

Sztuka tytułu nie miała, ale za to fabułę miała wyśmienitą - był nieszczęśliwy z powodu braku miłości rycerz, była księżniczka, którą ojciec chciał wydać za paskudnego barona, była i wiedźma, co to chciała knuć i serce rycerza zdobyć...

Zaczynało się to tak...

Akt I
Scena I

Narrator
Witam wszystkich najserdeczniej
Płeć zaś cudną tym szczególniej,
iż ta sztuka co przed nami
o miłości dzieje prawi!
Jest więc panna, jest i młodzian,
będą także i kłopoty,
co po temu są stworzone, by je milość mogła przemóc,
A dramaturg za swe dzieło mógł zarobić kilka groszy!
Wnet przed nami scena pierwsza
Oto rycerz wielkiej sławy,
a z nim giermek doskonały...
Moi mili, zaczynamy!

Rycerz
Wergiliuszu, żal mnie ściska,
i rozterka łzy wyciska
Gdy pomyślę com osiągnął
w życiu długim mym lecz głupim...
Sto turniejów...

Giermek
Każdyś wygrał!

Rycerz
Sto też nagród, medalików...

Giermek
Wszystkie w sakwach są ukryte!

Rycerz
Co mi po nich? Czym szczęśliwy?
Szlachetniejszy lub uczciwy?
Smutek kole, duszę zżera,
Giermku drogi, ja umieram!

Giermek
Wytrwaj jeszcze kwadrans proszę!
[Giermek rozgląda się po okolicy]
Lub dwa lepiej!

Rycerz
Czuję, że nie zdołam chyba...

Giermek
Wieść mam dobrą, co pomoże ci w niedoli
Tam w oddali, widzę przecie
Piękny zamek dumnie stoi!
Dam tam ślicznych całe krocie!
Każda gładka, jak stokrotka!
Kwitnie wiosną, także w lecie...

Rycerz
Kpisz?
Oh, kpij, kpij mój drogi!
Dobij szybko!
Halabardą od Erosa chcesz na wylot moje serce
ranić, przeszyć, zgubić w męce
ono krwawi, słabnie czuję
Wergiliuszu, podaj rękę
Ja umieram. Nie żałuję...
[Rycerz spada z konia. Wergiliusz sprawdza czy Rycerz faktycznie umiera. Umiera w istocie. Pojawia się Wiedźma]

Wiedźma [do siebie]
Oto leży ranny rycerz

Wiedźma [do Giermka]
Czy pomocy wam nie trzeba?

Giermek
Skądeś przyszła? Skąd przybyła?
Ktoś ty, Wiedźmo?!

Wiedźma
Kto ja? Wiedźma przecie!
Głupszych pytań nie znajdziecie?

Giermek
Czego szukasz?!

Wiedźma
A witajcie ktoś mi powie?
Nic kultury w was nie wbito?
Tylko pytań pustych listę
Co przywodzi na myśl glistę
Cienka, długa i bez barwy...

Giermek
Gadaj babo, bo cię huknę
Nie jest teraz żartów pora!

Wiedźma
Ot, to widać. On umiera,
więc potrzeba mu znachora!

Giermek
Cóż mam robić? On faktycznie chyba słabnie,
z każdą chwilą jakby blednie...

Rycerz
Wergiliuszu!

Giermek
Tak, mój panie!

Rycerz
Ja umieram.

Giermek
Gadaj babo, czasu nie ma!

Wiedźma
Gdybym jednak nie przybyła
Gdybym tu się nie zjawiła?
Cóż by było? Co się stało?

Giermek
Ah, do diaska! Skąd mam wiedzieć!
Trza mu leku, czy mnie słyszysz?
Kilka minut mu zostało!

Wiedźma
Oto napój, daj go dziewce, zwiewnej
pięknej lub też brzydkiej,
Byle babą była w pełni, lub w znaczącej chociaż części
Gdy wypije, wnet pokocha
Wtedy serce się zagoi
Trza mu uczuć, nie znachora...

Giermek
Ot, i wszystko?

Wiedźma
W rzeczy samej
Bierz na koń i ruszaj z wolna
Gdzieś przed wami czeka przecież
Kochająca panna młoda

Giermek
Zatem w drogę! Wielkie dzięki!
Niechaj będzie pochwalona!

Wiedźma
Bywaj, bywaj

Wiedźma [do siebie]
No i poszło, szybko, gladko
Sieć z łatwością zarzucona
Teraz tylko skrótem ruszyć
A za minut kilka, gdy się rycerz
Wnet przekręci
To z opresji, o ironio
Uratują go me wdzięki

[Chichocząc Wiedźma rusza ku skrótowi]

c.d.n.

czwartek, 10 listopada 2011

Fauna Junior

Egmont Polska właśnie wydało grę Fauna Junior. Egmont Polska wydaje sporo gier, więc to, że wydało nowa grę to może nie jest jeszcze szczególny powód, by zaraz biec do czytelników Trzewiczkowa i ich o tym informować. Fauna Junior to jednak świetna gra. I choć Egmont Polska wydaje wiele dobrych gier, i to, że Fauna Junior jest świetna to też może nie jest szczególny powod, by zaraz...

Ale wiecie, Fauna Junior jest obłędna. Rewelacyjna. Naprawdę wyśmienita. Kupcie ją swoim dzieciakom. Kupcie ją dzieciakom znajomych. Polecajcie ją komu się da. Jeśli jakaś gra może promować nasze hobby, to Fauna Junior jest w czołówce.

Dzieciaki losują kartę zwierza (a jest tych zwierzów od groma) i muszą zadecydować (kładąc swoje znaczniki na planszy) czy dany zwierz znosi jaja czy nie, czy jest roślinożerny czy mięsożerny, czy żyje na pustyni, w dżungli czy może w górach, czy waży tyle co motor, czy może tyle co szklanka z sokiem...

Masz taką Papugę, chcesz pomoc w grze, więc pytasz Lenę: "No Lenko, co wiesz o Papudze?" i słyszysz: "Papuga umie latać." Nijak tego na planszy nie ustawisz, ale widać, że dziecko w pełni zaangażowane, że daje z siebie wszystko. Szczęście pełną gębą.

Masz takiego Nosorożca, widzisz, że Lena już czai, już rozumie, już wkręcona w grę na max, więc znowu pytasz: "No Lenko, a gdzie żyje Nosorożec?" i slyszysz: "W ZOO"

Masz takiego Kangura i znowu - nie zrażony wcześniejszymi odpowiedziami - pytasz: "Lenko, Kangury zjadają rośliny czy zwierzęta?", a odpowiedź znowu jak obuch, prosto w łeb: "Kangury nie jedzą zwierząt, ani człowieków, ani roślin. Kangury jedzą liście."

Już się nie mogę doczekać kolejnej rozgrywki. Już jutro. A wam Faunę Junior polecam. Zupełnie serio - to genialna gra. Niech każdy dzieciak ma ją w domu. Skaczcie do Rebela, albo gdzie tam indziej i szykujcie prezent na gwiazdkę. Dla wszystkich urwisów, jakich macie na horyzoncie.

środa, 9 listopada 2011

Nic to.

Mija tydzień od chwili gdy spontanicznie stwierdziliśmy "wprowadzamy się".

Dom jeszcze się wykańcza. Brakuje drzwi, gładzi, lamp i kilku innych rzeczy.

Jak np szaf.

Ubrania leżą w workach. Wszędzie. Ale nie moje.

Moje gdzieś przepadły.

Czekam,kiedy dzieci w szkole zapytają:

" A czemu pani chodzi ciągle tak samo ubrana?"

Zaczynam obserwować Dom.

I szukam błędów.

U dzieci w łazience udało mi się hydraulików zmusić do zamontowania do wanny baterii prysznicowej. Bo miała ładne kurki. Chociaż nie znoszą jajek. (Kiedyś zrobię listę słów istniejących w świecie równoległym - gdzie wiecznie trwa budowa.

Nie dokupiłam frontu do kawałka szafki w kuchni.

Nie kupiłam wypełnienia szuflad itp.

W sypialni komody boczy się na szafę. Nie mieszczą sie razem.

Szafka nocna powinna wisieć nad łóżkiem, jeżeli chce być w sypialni.

Nic to. Pewnie więcej będzie takich ciekawostek.

Po walce z garnkami udało mi się wreszcie ugotować Pierwszą Zupę w Nowym Domu.

I to błyskawicznie. Bo jednak indukcja daje radę.

Mamy już tv. Prawie mamy internet.

Mamy też dużo piasku wszędzie.

A ja...

A ja rozmyślam jak się zabrać za ogród.

Jak?

Skoro do tej pory rozróżniałam rośliny na zasadzie :

1. Ma kwiatki.

2. Nie ma kwiatków.

3.Da się zjeść na surowo.

4. Da się zjeść ugotowane...

No jak?

wtorek, 8 listopada 2011

Poranny wiersz

W nowym domu nowa sypialnia i nowa łazienka i wszystko nowe. Nie zmienia się tylko pobudka - roześmiany budzik rzucający się na mnie znienacka. Radość na twarzy, energia w ciele, pomysły w głowie. I ani się człowieku nie obejrzysz, budzik już recytuje wierszyk:
A w ogrodzie język śpi
Zbudź się Jezu, zbudź się Jezu
Damy mleko Ci
Bo kochamy Cię

I tak się wybudzam z trudem i zastanawiam co za debilne wiersze uczą te dzieci na relegii. Fajnie, że Nina uczy Lenkę wierszyków, ale może jednak inny repertuar...? Tymczasem Lena dziarsko rozpoczyna drugą zwrotkę...

Chociaż na grzbiecie
Jezyk kolce ma,
to każde z dzieci
lubi go jak ja.

poniedziałek, 7 listopada 2011

Ciemnosc absolutna.

Nasz nowy dom stoi z tylu ogrodu, z dala od szosy, drogi wiejskiej.

Za plotem mamy pole uprawne.

Na nim traktor.

W ogrodzie panuje ciemnosc absolutna o jakiej miesczuchy nawet nie wiedza, ze istnieje.

Wczoraj wieczorem, idac spac, zgasilismy swiatlo w sypialni i w tej samej chwili zniknelismy.

Po prostu nas nie bylo.

Ani tu ani teraz.

Czekalam, kiedy w tej ciemnosci rozblysna zolte oczy. Jak w kreskowce.




W weekend odbyla sie pierwsza czesc parapetowy, takie preludium, przedspiew.

Z tej okazji gralismy z Tycjanami w ...Machine.

Podobno na starosc sie wraca do korzeni.

Czy to juz, Trzewiku moj?;)

A za miesiac Pionek.

W piatek przed Pionkiem zapraszamy wszystkich, ktorzy moga, ktorzy chca a nie moga, ktorzy sa z nami chociaz troche zaprzyjaznieni lub chca sie zaprzyjaznic, zapraszamy na parapetowe.

Nasz dom wprawdzie wielkoscia nie powala ale na pewno sie ucieszy.

Pod domem wprawdzie czatuje Rufek, ktory w momencie naszego zamieszkania w nowym domu zazyczyl sobie tez w nim przebywania. A duzy ci on nader.

Przede mna kolejne wyzwanie.

Wybuduje bude dla Rufka.

To latwizna.

piątek, 4 listopada 2011

Mole.

Pisze tu i teraz, siedzac po ciemku w nowej kuchni i kradnac net z telefonu.

Dzisiaj stolarz rzekl do mnie tak:

"niech pani kupi mole bo inaczej ta szafka nie bedzie wisiec".

No to kupie.

Nabralam wprawy w kupowaniu rzeczy, ktore znam jako cos tam a one istnieja jako cos tam...

Stolarz skonczyl pokoj Ignatka. Udal sie nader. Pomimo malosci swej.

Stolarz konczy moja polke na bibeloty czyli krowy.

A ja?

A ja osiagnelam szczyt roztargnienia.

Pojechalam do sklepu kupic ...telewizor do czesci domu przeznaczonej dla dzieci...

Kupilam duzo innych rzeczy.

O telewizorze zapomnialam.

A Ignacy kupil garnki. Z wieeeeelu garnkow dostepnych w Ikei udalo mu sie kupic akurat takie, ktore nie dzialaja z plyta indukcyjna;)

Jest cudnie.

Krowy plotkują


Program....

...rodzina na swoim ruszył!!!!!

Mieszkamy!!!

czwartek, 3 listopada 2011

Nadzieja matką głupich.

Miałam nadzieję, że skoro już wiem, jaki mam piec i dlaczego. Skoro wiem, jak działa.

Skoro wiem, gdzie mamy wszelakie przewody. Skoro potrafię odpowiedzieć na prawie wszystkie pytania dotyczące naszego domu...

Sądziłam, że już dosyć pytań.

Że jestem wolna.

Otóż nie.

Dopadł mnie dzisiaj pan od tepsy. Internet przenosimy.

A jak?

A gdzie kable?

A jaki?

Ech.

A jeszcze satelitka....

środa, 2 listopada 2011

Czy to już ta chwila?

Czy wreszcie nadchodzi ten moment, w którym będę mogła powiedzieć:

"Wybudowałam dom" ?

Chyba tak.

I co teraz?;-)

wtorek, 1 listopada 2011

Nosił wilk razy kilka...

Nosimy.

Od rana nosimy rzeczy. Z domu do domu.

Nawet przegapiliśmy mistrzowskie lądowanie samolotu bez podwozia.

Nosimy i nosimy.

I obserwujemy ciekawe zjawisko.

Otóż pomimo wyniesienia sporej ilości rzeczy na śmietnik. Pomimo wyniesienia sporej ilości rzeczy do nowego domu, w starym domu mamy tych rzeczy ciągle pełno.
Skąd się biorą?! Czemu mamy tyle rzeczy o których nie wiemy, że je mamy?

Jesteśmy zagubieni.

Jak w starym dowcipie:

"Szeregowiec Kapusta, będziecie kopać ten rów od tego słupka do godziny ósmej wieczorem. To się czasoprzestrzeń nazywa".

U nas coś podobnego dzieje się z rzeczami.

Tylko jeszcze nie wiem, jak to nazwać.

Co Rufi sądzi o pogańskich rytuałach?

Pogan należy zjeść. I ich dynie też. 
I ja się w tym punkcie z Rufim zgadzam...