niedziela, 24 lutego 2013

Dzieje się.

Dzieje się.

Dzieje się dużo.

Najbliższe miesiące jawią się nader ciekawie, fascynująco wręcz.

Będziemy latać w różne miejsca świata.

Nie mogę się doczekać.

A Trzewik....

Cóż, Trzewik jest przerażony.

sobota, 23 lutego 2013

Some men buy stocks...





My husband makes boardgames.
To make them he lives a kind of dream
In which his actions aren't always
What they seem.
He may be on to some unique romantic
Theme.
Some men catch fish, some men tie
Flies,
Some earn their living baking bread.
My husband, he goes a little crazy
Making boardgames instead.

My husband spins fantasies,
He lives them, then gives them to you
All.
When he was working on the game on
Robinson,
He made the adventure take the
peoples' homes.
Some men buy stocks, some men punch
Clocks,
Some leap where others dare to tread.
My husband as author and director,
Makes up stories in his head...

z filmu "Nine".

poniedziałek, 18 lutego 2013

BGG.




Może nie wszyscy jeszcze znają felietony Trzewika na BGG.

Ja je uwielbiam.

Ch.K. (znaczy Chaos Kontrolowany)




Dzisiaj nagle, niespodzianie, okazało się, że prowadzę w MDKu tzw warsztaty z gier planszowych.

Że prowadzę je od 15 to nic. Ale, że o tym zapomniałam, to już gorzej.

I dlatego tuż obok godziny 15.00 zastałam pod swoją salą grupkę dzieci.

A gier nie miałam. Oj nie.

A w sali miałam spory kawałek Portalu...

Nic to.

Jakieś gry się znalazły. W coś pograliśmy.

Bałam się trochę co nastąpi o godzinie 17.00 ponieważ plakat wiszący na www MDKu głosił, iż zapraszam na gry dla dorosłych...

...

Nic to.

Dzisiaj mieliśmy grać w Western Town.

Gra to dziwna. Zamotana jak kłębek wełny. A gdy tłumaczy ją Trzewik, jej zamotanie staje się bardziej kłębkowate.

Zasiedliśmy zatem,  Asiok, Tomek, Ryu i Ja.

Po godzinie pełnej niewyraźnych wypowiedzi Trzewika, nastąpił trudny do opisania setup.

Uważam, że niewyraźnych reguł nie powinni tłumaczyć ludzie z niewyraźną wymową.

Ale nic to. Daliśmy radę. I nawet Asiok nie udusił mi męża.

Pośród awantur ( z tym gościem, który nam tłumaczył) doszliśmy jakoś do końca.

Jakimś cudem nie przegrałam tak całkiem. Ale też i całkiem nie wygrałam.

I za cholere nie wiem, czemu mi się ta gra podoba.

Chaos niby tam jest, bliski memu sercu.

Ale pozorny.

I niby można nieźle się bawić w kółeczko, patrząc, co przeciwnik
wyprawia.
I niby można tam wiele przeliczać.
I niby mamy na ręce prawie te same karty a ich ilość jest tak ograniczona, że można sobie policzyć, co kto ma.

Niby.

Ale tak na serio to najbardziej mnie wkurzało głównie to, że niby graliśmy w cztery osoby a tak naprawdę mogłam wtłuc tylko sąsiadom. Tomek był mi niedostępny do bicia.

Niby. Bo mogłam niby wymuszać na Asioku coś tam, żeby musiał to zrobić Tomkowi...

Niby.

Nie wiem o co chodzi ale gra mi się podoba i już.

Za tydzień gramy jeszcze raz!

Może się dowiemy w końcu o co chodzi tym Indianom.

I czemu jedni z nich są czerwoni a inni pomarańczowi?!






Resorak, ewentualnie popierdółka.



Auto moje ukochane zostało w domu z Trzewikiem.

Milczało godnie.

Trzewik nie:

" Merry, ta twoja popierdółka nie jeździ szybciej niż 120km/h?"

"Merry, masz tam bagażnik?"

I w ten deseń.

Gdy byłam na stoku, dopadł mnie telefon od wściekłego Trzewika:

"Merry, gdzie się k....a otwiera bak w tym resoraku?!"

Otworzył.

Po powrocie dostrzegłam, że biedny mały resorak ma włączone wszystkie możliwe funkcje, nawet te, o których nie wiedział, że je ma.

Tablica rozdzielcza świeciła jak choinka...


sobota, 16 lutego 2013

Powrót do domu.






Powrót do domu nastąpił.

Nie za szybko, w życiu nie widziałam tak dziurawych dróg jak na Słowacji.

No i do tych dziur mają ograniczenie prędkości do 50 km/h. Taka ironia.

Bo nawet się tej prędkości przekroczyć nie da nie ryzykując utraty zawieszenia.

Spędziłam pięć upojnych dni na stoku, Lenka uczyła się jeździć. Uczyła się w Dzień Pierwszy.

W Dzień Drugi już śmigała samodzielnie i trudno ją było dogonić momentami.

Skąd u dzieci to umiłowanie szybkości?!

Nina olała mnie już w pierwszy dzień i jeździła z resztą ekipy po normalnych stokach, oznaczonych kolorem czerwonym a nie niebieskim.

Sonia spędziła miło czas na czytaniu i graniu, odmawiając zdecydowanie założenia nart.

Wieczorami zasiadaliśmy przy suto czipsami i serkami zastawionym stole.

Kurde, schudnąć się nie dało.

Szkoda, że już się skończyło. Że na następne narty musimy czekać rok.

Istnieje obawa, że jeżeli nie zmienię nart i nie poprawię techniki jazdy to za rok mogę zostać olana również przez Lenkę i pozostawiona na niebieskich trasach.

A w domu...

A w domu był sobie stęskniony Trzewik. Który wysyłał mi zdjęcia domowe, usiłując zmusić nas do wcześniejszego powrotu.

Wysłał mi nawet zdjęcie Juka... Serce mi drgnęło, muszę przyznać. Juke został w domu bo nie posiada bagażnika na narty;(

I została też Furia. I Belka. I Gina. I Rufi. I myszoskoczki. i żółwie.

Ktoś mi może wyjaśnić, czemu trafiają nam się takie zwariowane zwierzęta? I nie mam na myśli żółwi. Czemu kot Tycjanów przytula się do nich miło a nasza Furia atakuje Belkę?

Czemu kot rzuca się na psa?!

Czemu kot kąpie się w toalecie?

Czemu....

Czemu?!






czwartek, 14 lutego 2013

Ja tu rządzę. Dzień 4.

Kot
A mi jest dobrze. Mogę wejść na parapet, wypiąć się do Rufiego i pokazać mu gdzie mnie może pocałować...

Ja tu rządzę. Dzień 4.

Znudziło mi się. Proszę mi oddać moją żonę. Tęsknię.

Minął rok.

Minął rok od mojego ostatniego wypadu na narty.

Właśnie siedzę na schodach, tylko tu mam zasięg sieci.

Pół piętra wyżej dzieci roztrząsają koligacje nasze rodzinne, sądząc, że ich nie słyszę.

Rok temu mróz wykończył nam samochody.

A schody wykończyły Grześka.

W tym roku mrozu nie ma, jest odwilż.

Ale Grzesiek bez zmian. Już po pierwszym dniu został wsadzony w gips.

Nie, nie tak na wszelki wypadek.  I nie żeby tradycji stało sie zadość.

Ot tak jakoś snowbordziste spotkał na drodze. A narciarze i snowbordzisci sie nie lubią.

Od słowa do słowa, od kolana do kolana, wiązadła sie pourywały. Cokolwiek to jest.

Cdn...

środa, 13 lutego 2013

Ja tu rządzę. Dzień 3.

Trzewik
Ilość naczyń w domu 6 osobowej rodziny sprawia, że mogę nie zmywać przez miesiąc.
Ilość ubrań, które nakupowała mi nie wiem po co Merry sprawia, że mogę nie prać przez miesiąc.
Ilość pieczywa jakie zostawiła mi Merry sprawia, że mogę nie dotrwać do piątku...

Kot
Mogę o 5:20 uciec na dwór, gdy nieprzytomny trzewik wypuszcza psy na siku.
Mogę wysypać psom żarcie z miski i turlać nim po całym domu.
Mogę ostentacyjnie wpaść do kibla, by zwrócić uwagę, że chce mi się pić.



wtorek, 12 lutego 2013

Ja tu rządzę. Dzień 2

Trzewik
Mogę się nie ogolić rano ani wieczorem.
Mogę nie iść do pracy rano ani później.
Mogę do drugiej w nocy oglądać koncerty na YouTube.

Kot
Mogę wskoczyć na stół i wsadzić ryj w talerz z obiadem trzewika.
Mogę przed trzewikiem uciekać po pokoju przez cały dzień i nawet się nie spocę.
Mogę ściągnąć całe pranie z suszarki. Nie, nie mogę tego teraz poskładać.

poniedziałek, 11 lutego 2013

Ja tu rządzę. Dzień 1.

Trzewik
Mogę spać do 10:10.
Mogę pracować w niedzielę.
Mogę obejrzeć godzinny odcinek serialu politycznego.
A potem trzy następne.  

Kot
Łaski bez, mogę nie jeść.
No dobra, moge zjeść to co narzygałem
E, mogę dostać coś do jedzenia, please?
No dobra, mogę przeprosić. Będę już grzeczny.

niedziela, 10 lutego 2013

Ja tu rządzę! Dzień 0

Trzewik
Mogę słuchać na głos takiej muzyki jaką lubię.
Mogę położyć na stole słodycze i nikt mi ich nie zje.
Mogę rozłożyć na stole tyle prototypów ile tylko się zmieści.
Mogę obejrzeć dwa mecze pod rząd i nawet mógłbym obejrzeć trzeci, ale już mi się nie chce.  

Kot
Mogę naszczać trzewikowi na kurtkę.
Mogę przez noc rozpieprzyć po całej kuchni wszystkie elementy prototypu ze stołu.
Mogę się zrzygać pod drzwiami na balkon.

Trzewiczkowo. Ja tu rządzę.

Merry wyjechała na ferie. Teraz ja tu rządzę.

środa, 6 lutego 2013

Dla Mojego Trzewika.




Mam taką ksiazke " Humor z zeszytow szkolnych".

I jest tam taki rozdział pt. Daniel Defoe " Robinson Crusoe".

 I oto co tam znalazłam:



" Razem z Robinsonem na wyspie pasły sie kozy.

Robinson z Piętaszkiem wkrótce zaludnili bezludną wyspę.

Piętaszek był członkiem ludożerców.

Wynalazki i odkrycia Robinsona dowodzą, że człowiek rozumny potrafi wyrównać brak pazurów i futra.

Robinson, zanim spotkal Piętaszka, żył z kozą."