Czas pędzi jak oszalały.
Weekend za weekendem.
Tupu tupu tup nadciągają święta.
A wraz z nimi refleksja.
Lenka z przedszkola, jak i rok wcześniej, przynosi kolędy.
I śpiewa je w domu bo kolędy mają zazwyczaj ładną melodię.
Śpiewając pyta o czym śpiewa...
Szkoła polska jest miejscem w którym ateista lub wyznawca innej religii niż katolicka nie ma szans.
Żadnych.
I owszem.
Można jasełka potraktować jak teatr, można święta traktować jako polską tradycję, niekoniecznie związaną z wiarą.
Ale poza tym muszę Lence wciąż i wciąż tłumaczyć, czemu ludzie chodzą do kościoła.
Co tam robią.
Wczoraj nasza pralka zaszalała i chlusnęła litrami wody na podłogę.
Złapałam za mopa, ręczniki, za wszystko czym się dało chłonąć wodę.
Psa oszczędziłam. Labradory krótkowłose dosyć są.
...zbierałam wodę przy akompaniamencie kolędy w wykonaniu Lenki, która z zachwytem brodziła w kaloszach po wodzie ...
Zalana łazienka. Piana na moich ustach. Psy zachlapujące wszystko. Lenka w różowych kaloszach śpiewająca gromkim głosem kolędę. Było cudnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz