niedziela, 24 czerwca 2012

sobota, 23 czerwca 2012

czwartek, 21 czerwca 2012

Prawie mam ogródek.

Dłuuugo na to czekałam;-)



Życie to nie teatr.

Akt pierwszy.


Byłam dzisiaj z dziećmi prywatnymi w teatrze.

A dokładnie z 2/4 dzieci.

Oglądamy Kota w butach.

Trochę to operetkowe, trochę nudne.

Nagle, podczas drugiego aktu, jeden z aktorów wybiega przed scenę i tam śpiewa.

Błyskają błyskawice, burza itp.

Siedzący obok mnie chłopiec, lat 7, na to zamarł i powiedział z zachwytem :

- Ty, patrz, to jest w 3D!!!


Akt drugi.

Wróciłyśmy w dom.

Lenka z ogromnym lodem wodnym  Frugo.

Robię kawę, coś tam czynię.

Orientuję się, że coś długo owej lenki nie widzę wokół siebie.

Namierzam ją w toalecie, siedzi z lodem na sedesie.

- A czemu ty tu tak długo siedzisz?

- A bo ręce mam zajęte i czekam aż ktoś mi pupę w końcu wytrze.

wtorek, 19 czerwca 2012

W nowym domu.

W nowym domu miało być czysto.

Rzeczy miały siedzieć na swoich miejscach.

Kurz miał osiadać i sam znikać.

A tymczasem....




Wiecznie mi Trzewiki bałaganią.

poniedziałek, 18 czerwca 2012

Dodam tylko, że...

...że brakuje mi tej atmosfery oczekiwania, wyczekiwania na mecze, na wyniki tychże meczy.

Że fajnie jest być kibicem, nawet takim chwilowym.

Że fajnie jest widzieć auta z polską flagą, chociaż patriotką nie jestem.

Że fajnie jest czuć, że coś tam można  razem, że może być fajnie niezależnie od tego kim jesteśmy.

Że jednak kibicowanie potrafi łączyć.

Że pasja potrafi łączyć.

Że najbardziej z całych meczy lubię końcówkę, gdy wszyscy się obłędnie cieszą.

Skaczą, ściskają, nie zważając na pot i łzy.

A tak mnie jakoś naszło....


niedziela, 17 czerwca 2012

Obóz trenningowy - czar prysł

Kiedy swój mecz przegrywa jeden z najsłynniejszych klubów Europy, Liverpool, z dziesiątków tysięcy gardeł dobywa się hymn tej drużyny: You'll never walk alone. Kibice są z drużyną na dobre i na złe. Na złe są nawet bardziej, bo przecież drużynę trzeba wspomóc wtedy właśnie kiedy drużyna tej pomocy potrzebuje, kiedy jest źle. Tak to wygląda na Anfield, stadionie Liverpoolu:


Kiedy kilka dni temu Irlandczycy otrzymali gigantyczne lanie od Hiszpanów, kiedy drużyna Xaviego i Iniesty władowała im cztery gole, kiedy wydawało się, że Irlandczycy padną na kolana i zamienią Gdańsk w najsmutniejsze miasto Europy stało się coś, co zadziwiło cały piłkarski świat - przy stanie 4:0 dla Hiszpanii, na 6 minut przed końcem meczu Irlandcy fani zaintonowali hymn reprezentacji, "The Fields of Athenry". Ciary przeszły po plecach całej piłkarskiej Europie. Zobaczcie sami:


Wczoraj przegraliśmy z Czechami. Przegraliśmy zdecydowanie, przegraliśmy po raz drugi na tych mistrzostwach nie wychodząc na drugą połowę, odpuszczając ją w niepojęty dla mnie sposób. W ciągu całych mistrzostw zagraliśmy świetne 20 minut z Grekami, świetne 40 minut z Rosją i świetne 20 minut z Czechami. Tylko tyle i aż tyle. Na więcej rywale nam nie pozwolili. Na więcej nas najwyraźniej nie stać.

Po meczu było mi przykro. Po meczu byłem przybity. Po meczu byłem w szoku.

Lecz prawdziwego szoku doznałem, gdy kliknąłem pilotem na TVN24. Reporter stacji stał pod stadionem i pytał wychodzących ze stadionu kibiców o opinie, wrażenia, o kilka słów. Wysłuchałem 4 opinii. Cytuję:

"Żenada, panie! Mogłem ten bilet sprzedać. Pluje se w brode. Po co tu w ogóle przyjeżdżałem. A chcieli mi dać za bilet 1000 złotych. Głupi jestem, że nie sprzedałem."

"I bardzo dobrze się stało, panie, może wreszcie się naród obudzi i zobaczy co ten Tusk wyprawia i go rozliczy z tego wszystkiego!"

"Wypierdalaj."

"Zmiany, brak zmian!"

W ogromnym szoku przełączyłem kanał na Jedynkę.

Włodzimierz "Leć Adam, leć" Szaranowicz zwraca się do gościa w studio: "A zatem domykamy te Mistrzostwa klamrą. Zaczęliśmy od pytania o brak zmian i ponownie muszę zapytać, dlaczego nie było zmian, dlaczego tak późno?"

Wyłączyłem telewizor.

Jestem w stanie przeżyć to, że nie mamy 11 chłopa potrafiących grać w piłkę. Jestem w stanie przeżyć to, że obstawiałem wczoraj 3:1 dla naszych, a skończyło się zupełnie inaczej. Jestem w stanie przeżyć i przyjąć do wiadomości to, że po prostu nie potrafimy grać w piłkę.

Ale tego, że kraj nad Wisłą zamieszkuje 40 milionów zakompleksionych małostkowych buraków nie potrafiących z godnością przegrać przeżyć nie mogę.

Czar trwał 8 dni i własnie prysł. Wracają komplekty. Wraca Kaczyński, Smoleńsk, Niesiołowski. Kurwa mać.

sobota, 16 czerwca 2012

Obóz treningowy - warianty

Jeden z wariantów jaki jest możliwy podczas dzisiejszego meczu to wariant taki, że emocje osiągną poziom, przy którym po prostu dostane zawału. W takim przypadku - jeszcze nim zabrzmi pierwszy gwizdek oficjalnie informuję - wyrażam zgodę na pośmiertne wydanie moich dzieł!


Robinson leży na stole w Portalu, reguły zna i może spisać Piechu oraz Rafix (przy czym Rafix też kibic, więc może skończyć jak ja). Winter leży u Merry w bagażniku, reguły zna i może spisać Piechu.

W imieniu fanów mojego talentu apeluję: Piechu, nie oglądaj meczu! Jeśli też dostaniesz zawału, moi fani cię rozszarpią.

piątek, 15 czerwca 2012

Lenka na luzie. Rufi też.

Obóz treningowy - chwila relaksu

Szał Euro porwał nawet niedzielnych kibiców, gigantyczne emocje sprawiły, że nawet oni, niedzielni kibice nieustannie myślą o piłce. Kibice regularni znaleźli się w permanentnym stanie przed zawałowym. Wyraz "masakra" ma pełną zasadność w obecnej sytuacji. Potrzeba nam chwili odsapki, chwili relaksu, potrzeba upuścić powietrza z balonu, bo nie dotrwamy do sobotniego wieczoru. Czas dziś na luźniejszy moment na Trzewiczkowie.

Zaczniemy od trenera Niemców Joachima Loewa, który postanowił pójść w szranki z Karolem Strasburgerem w wyścigu o najbardziej żenujący dowcip roku.


Co od razu przypomina mi o innym czarodzieju, Rafie Benitezie, byłym trenerze Liverpoolu. Rafa potrafił takie rzeczy:

Sucharami absolutnie nie możemy nazwać tego, czego dokonuje Tomasz Ziomoch (słynne "Turku, kończ pan ten mecz!") i jego koledzy po fachu. Kilka cytatów wyłapanych przez ekipę serwisu ZCzuba:

Tomasz Zimoch w meczu Polska - Rosja
- Piłka jest jak kobieta. Trzeba ją pieścić.
- Przystojny, długonogi sędzia.
- Ucałował się Franciszek Smuda ze sztabem trenerskim, powąchał zapach szczęścia - piękna woń, jak rzepaku na wiosnę, jak rzepaku w maju - teraz jest wyczuwalna na Stadionie Narodowym.


Dariusz Szpakowski podczas meczu Polska - Rosja
- Mecz prowadzi szczęśliwy dla Polaków sędzia, który prowadził również wygrane spotkania z Portugalią i Czechami. Do trzech razy sztuka!


Maciej Żurawski w studio podczas meczu Dania - Portugalia
- Obrońcy stoją i robią to dość ślamazarnie.


Andrzej Janisz w radiowej Jedynce podczas meczu Holandia - Niemcy
- Holendrzy grają tak jakby dopiero co wyszli z coffee shopów, tacy zaczadzeni...

A swoją drogą właśnie w tej chwili TVN24 pokazuje przywitanie polskiej ekipy przed hotelem we Wrocławiu. Prezydent Wrocławia, pan Dutkiewicz w graniturze i szaliku stoi przed drzwiami autokaru, wita się z wychodzącymi po kolei członkami sztabu wręczając każdemu jakiś upominek (nie mam pojęcia co to jest jest) i gratulując każdemu dotychczasowej gry. Tymczasem w autokarze otwarły się drugie drzwi, wyszli z nich piłkarze i minęli prezydenta stojącego przy pierwszych drzwiach. No i nie dostali prezentu od Dutkiewicza. Nie przewidział prezydent, że autokary mają dwoje drzwi, a on jest jeden. Mógł stanąć w drzwiach hotelu i zagrodziś drogę tak, by nikt nie wszedł bez prezentu...

A na zakończenie Mistrz Raczkowski:

czwartek, 14 czerwca 2012

Żeby uprawiać sport, trzeba mieć siłę!

Żeby oglądać - też.

Trzewikowe psyche nie wytrzymało obciążenia!

Soma dołączyło i oto mam w domu chorego kibica.

Za dużo stresu i za duża dawka przyjemności jak na jednego słabego kibica.

Oczywiście twierdzi, że to Tycjan go zaraził.

No owszem, mogło dojść do plucia podcza wyrzucania z siebie wulgaryzmów.

I wymiany zarazów.

Nic to, jak mawiał Pan Wiadomokto.

Jutro dzień sądu.

Będzie dobrze bo być musi.

A ja ruszam do apteki.

Coś tam kupię, jakieś placebo.

Trzewik zażyczył sobie:

- "Kup mi to,co jadł Tycjan"

- Ale to na recepte i się antybiotyk nazywa!

- A skąd weźmiesz recepte?

Ktoś ma recepte na niedostosowanie społeczne?


wtorek, 12 czerwca 2012

Kibice.

Dzisiaj kolejny stres kibica.

Poprzedni mecz reprezentacji Polski oglądaliśmy w składzie :

-Ja, raczej po cichu,

-Trzewik, który wrzeszczał i klął,

-Moniq, która zaprezentowała nam bogaty repertuar wulgaryzmów, tak jakoś od drugiej połowy,

-Tycjan, którego pewnie nogi po meczu bolały bo głównie stał,

-Agnieszka, która po cichu powtarzała słowa "a to ciule" i zjadała makaron naszych psów dostarczany jej przez jej dwuletniego syna, który po wyjedzeniu połowy miski zaczął dokarmiać mamusię.

Dzisiaj oglądamy tylko z Agnieszką.

Psy, nauczone doświadczeniem, zjedzą makaron wcześniej. Toć to labradory, mądre są. Nawet słyszałam jak po cichu mówią " a to ciule".

poniedziałek, 11 czerwca 2012

Obóz treningowy - strefa kibica

Załączam poglądową fotografię prezentującą jak wygląda prawidłowo zbudowana Strefa kibica. Zwracam uwagę na miejsca dla starszych kibiców i dla młodszych kibiców.

sobota, 9 czerwca 2012

Obóz treningowy - appendix

Miał Piszczek będzie biegać od pola karnego do pola karnego? Biegał, biegał, a w 14 minucie wyłożył piłkę jak na talerzu do Lewandowskiego. Temu zabrakło dosłownie centymetrów. Ech, gdyby to weszło...

Zapowiadałem, że Lewandowski będzie robił z obrońcami co chciał, i tak było, odbijali się Grecy od Roberta jak ping pongi, wciąż padali na ziemię i wołali sędziego o pomoc. Jest Robert nie do przepchnięcia.

A kiedy w 17 minucie strzelił przepiękną bramkę wszyscy znaleźliśmy się w niebie. Demony przeszłości odegnane, Polacy walczą, Polacy atakują, polskie ataki raz po raz tworzą gigantyczne zagrożenie pod grecką bramką. Murawski strzela pod poprzeczkę, Perquis tuż obok słupka, jest tak jak nigdy. Jest wspaniale.

A potem opadamy z sił. Potem Boenish nie zdążył na swoim skrzydle, gwiazdor Szczęsny mija się z piłką i bum, piłka trzepocze w naszej bramce. Panika, obawy, wracają demony i strach. I bum, Szczęsny wychodzi sam na sam, haczy nogą Greka, bum karny, słychać pukanie do drzwi, w progu stoi jakiś pan, zaprasza na wycieczkę. Do piekła...

Było w tym meczu wszystko, i gole, i czerwone kartki, i karny, i prawie karny, i nie uznany gol, i dwa uznane i emocje takie, że do teraz - 18 godzin później wciąż się trzęsę i nie mogę się skupić na czymś innym niż wspominanie meczu.

Piekielnie szkoda, że nie zakończyliśmy pierwszej połowy wynikiem 2:0. Wszystko potoczyłoby się inaczej, bylibyśmy dziś w niebie.

A tak? Tak nie mam pojęcia gdzie jesteśmy. Wciąż nie potrafię ogarnąć co się wczoraj wydarzyło. Było tego wszystkiego zbyt dużo.

Będziemy to wszyscy długo pamiętać...

piątek, 8 czerwca 2012

Obóz treningowy - Carlsberg

Najlepsza reklama piłkarska jaką widziałem w życiu. Absolutne mistrzostwo świata, esencja tego co każdy z nas - fanów piłki - ma w sercu.

Panie i panowie, najlepszą piłkarską reklamę w historii w mojej opinii nie nakreciła firma Nike, ani Adiddas, ani Puma, ani... żadna inna sportowa korporacja. Nakręciła ją firma Carlsberg:


Obóz treningowy - Al Pacino

Przemowa Ala Pacino w filmie Any given sunday jest według wszelkich rankingów, zestawień i plebiscytów uznwana za najlepszą przemową motywacyjną w historii kina. Ja sam mam ją w formacie mp3, puszczam ją sobie w aucie ilekroć gdy jadę na mecz. Mam nadzieję, że Franc Smuda ma podobną umiejętność motywowania zawodników...

Polska Biało-Czerwoni;-)

czwartek, 7 czerwca 2012

Straciłam kontrolę.

Dzisiaj Wielki Dzień.

Od dzisiaj przez miesiąc jestem słomianą wdową.

Bywajcie.

Obóz treningowy - zbity pies

Nie widziałem w akcji drużyny Górskiego. Nie widziałem Bońka prowadzącego nas od zwycięstwa do zwycięstwa. Byłem wtedy dzieckiem. Wychowałem się na niuestannych przegranych, na rok w rok zawodzonych nadziejach. W ciągu całego mojego życia Polakom nie udało się wygrać z Anglikami na ich terenie. W ciągu całego mojego życia polski klub nie powalczył w Lidze Mistrzów.

Moje życie to Mistrz Polski przegrywający z mistrzem Azerbejdżanu. Moje życie to wysłuchiwanie, iż "W Europie nie ma już słabych drużyn." Rok w rok, odpadając w starciach z Cypryjczykami, Armeńczykami, Austriakami, Szwajcarami. Moje życie to 2:0 z anonimowymi Koreańczykami, moje życie to Ekwador sprowadzający nas brutalnie na deski. Moje życie to Jan Furtok wciskający amatorom z San Marino gola ręką na 1:0, bo nogą nie potrafiliśmy.

W ciągu tych 35 lat niezliczoną ilość razy wyłączałem telewizor czując się jak zbity pies, nie potrafiąc się pogodzić z tym, że każdy, absolutnie każdy w Europie potrafi nas zlać. Bo w Europie nie ma już słabych drużyn... Oprócz, niestety naszych...

Jak ten zbity pies podnoszę dziś głowę. Znowu z wiarą. Znowu z nadzieją. Znowu z optymizmem. Niczego się nie nauczyłem. 36 lat nauki idzie dziś znowu na marne.

Wierzę w naszych, tak jak wierzyłem podczas każdego meczu przez ostatnie 36 lat. Czy moja cierpliwość zostanie nagrodzona?

środa, 6 czerwca 2012

Obóz treningowy - Robert Lewandowski

O Robercie Lewandowskim mógłbym opowiadać bardzo długo. Jestem wielkim fanem jego talentu. Zafascynował mnie gdy zobaczyłem go kilka lat temu w drużynie Lecha Poznań. Nie dlatego, że strzelał tam gole, nie dlatego, że dziennikarze szybko uznali go za młodą gwiazdę ligi, nie dlatego  nawet, że jego wcześniejsza kariera w niższych ligach była wprost imponująca. Lewandowski zaimponował mi czymś innym.

Otóż Lewandowskiemu piłka nie odskakuje od nogi. Lewandowski nie musi jej gonić. Lewandowski otrzymuje podanie i piłka klei się do jego stóp, czeka na to, co Robert każe jej zrobić. To aktualnie jeden z najlepiej opanowujących piłkę piłkarzy na świecie.

O naszym napastniku na pewno nasłuchaliście się i naczytaliście dużo, to prawdziwa gwiazda naszej drużyny, narodowy skarb, facet, który został w tym sezonie wybrany najlepszym piłkarzem Bundesligi, facet, którego w swoim składzie chce mieć Manchester United, facet, który w finale Pucharu Niemiec przy dopingu 70 tysięcy kibiców władował słynnemu Bayernowi Monachium trzy gole i praktycznie w pojedynkę wygrał ten puchar dla swojego klubu. Tak, temu słynnemu Bayernowi Monachium, który grał w finale Ligi Mistrzów. Temu samemu.

Nie chcę zanudzać. Nie chcę powtarzać tego wszystkiego, o czym już było w prasie. Robert to piłkarz o talencie jakiego od czasów Zbigniewa Bońka Polska nie widziała.

Do czego może więc posłużyć dzisiejszy obóz treningowy? Czego możemy się dowiedzieć więcej ponad to, co piszą wszelkie media?

Opowiem wam na co warto zwrócić uwagę podczas oglądania meczów. Jak sprawić sobie frajdę z gry Roberta, jak docenić jego talent.

Za każdym razem, kiedy w stronę Roberta będzie podawana piłka, patrzcie uważnie co sie stanie. Zwróćcie uwagę  i zastanówcie się jak to możliwe, że do podawanej piłki rusza Robert oraz jeden, a często i dwóch obrońcow przeciwnika i po chwili okazuje się, że to Robert ma piłkę i podaje ją kumplom, a obrońcy nie wiedzą co się dzieje. Jest w tym elemencie niesamowity.

Lewandowski nie traci piłek, nie naraża nas na kontry, nie marnuje okazji. Ten wyglądający raczej chuderlawo facet będzie przepychał dwa razy większych od siebie chłopów (zwróćcie na to uwagę!), będzie zostawiał ich "na plecach" i blokował im dostęp do piłki, będzie sprawiał, że będą się od niego odbijali jak juniorzy.

Bo stoi silnie na nogach. Bo ma niebywałą technikę. Bo nie daje sobie zabrać piłki.

Patrzcie na to i kiwajcie głową z uznaniem mrucząc pod nosem: "Lewandowski. Faktycznie kurczę, jest niezły..."

Jest. W całym moim 35 letnim życiu nie miałem szansy widzieć w akcji równie dobrego polskiego piłkarza. Jeśli możemy liczyć na cud i na to, że na tym Euro coś zwojujemy, to ten cud nazywa się Robert Lewandowski.

I bardzo w ten cud wierzę.

wtorek, 5 czerwca 2012

Obóz treningowy - Play with heart

Kilka lat temu firma Nike przygotowała gigantyczną kampanię reklamową pod hasłem Joga Bonito ("Graj pięknie"). Była to seria 13 reklam piłkarskich, które zachęcały do tego, by grać ofensywnie, pięknie dla oka, czysto i z olbrzymim zaangażowaniem.

Całość serii bez trudu można sobie odnaleźć w internecie, ja na Trzewiczkowo wybieram jeden z tych spotów, mój ulubiony, bo mówiący o zaangażowaniu i sercu do gry.



poniedziałek, 4 czerwca 2012

Obóz treningowy - Wojciech Szczęsny

Najlepszym polskim bramkarzem jest Artur Boruc. Zgodni są do tego tak kibice, jak i dziennikarze, wtórują im Boruca osiągnięcia i statystyki. To najlepszy polski piłkarz ubiegłych Mistrzostw Europy. Jedyny Polak, który nie pęknął przed Niemcami, walczył jak lew, jak w transie. Im lepszy przeciwnik, tym Boruc broni lepiej, wyciąga piłkę w naprawdę nieprawdopodobnych okolicznościach. Boruc przez długie sezony ciągnął za uszy swoich kolegów z miernego klubu Celtic Glasgow aż dotarli do fazy pucharowej Ligi Mistrzów, mecz za meczem dawał odpór w pojedynkę takim potęgom jak AC Milan, robił w bramce rzeczy niemożliwe. W 2007 roku wybrany do trójki najlepszych bramkarzy w Europie przez najsłynniejszy chyba w Europie dziennik sportowy - "La Gazzetta dello Sport, rok później znalazł się na trzecim miejscu na świecie (wśród bramkarzy) w rankingu najsłynniejszego magazynu piłkarskiego - FourFourTwo. Dziś z sukcesami gra we włoskiej lidze w drużynie Fiorentiny.

Jest wygadanym, inteligentnym, zadziornym typem.

Niestety, na treningach przedrzeźniał Smudę nabijając się z jego wpadek językowych. Po pierwszym wspólnym zgrupowaniu, wyleciał z kadry. Nie zagra na Euro. Smuda nie ma poczucia humoru.


Szczęście w nieszczęściu, choć Boruc jest naprawdę rewelacyjny, mamy drugiego genialnego bramkarza. Nazywa się Tomasz Kuszczak i przez niedzielnych kibiców jest niestety, kojarzony tylko z tego, że Kuszczak-Wpuszczak. Tak, to ten polski bramkarz, który puścił gola po kopnięciu piłki przez bramkarza przeciwnej drużyny. kolumbijski bramkarz wykopał piłkę, a ta przeleciała przez całe boisko i wpadła do bramki. Nieprawdopodobna historia i z tego wyczynu kojarzony jest Kuszczak. Mało który z niedzielnych kibiców wie, że facet jest absolutnie nieprawdopodobny.

W tym roku angielska liga (Premiership) świętuje swoje 20 lecie istnienia. Z tej okazji przez cały sezon prowadzono różne podsumowania, plebiscyty i różne okolicznościowe zestawienia. Jedno z nich dotyczyło oczywiście bramkarzy. Kibice wybierali 10 najlepszych interwencji bramkarzy w całej 20 letniej historii ligi.

Jak zapewne się domyślacie, Kuszczak znalazł się w tej dziesiątce najlepszych interwencji w historii ligi. Nie domyślacie się pewnie tego, że znalazł się tam dwukrotnie.

Dwie spośród jego parad znalazły się w 10 najlepszych parad bramkarskich w ostatnich 20 latach w lidze angielskiej.


Tak, ten Kuszczak Wpuszczak, na co dzień genialny bramkarz, "a goalkeeper absolutely determined not to be beaten"...

Ponieważ Smuda ogłosił, że powoła tylko piłkarzy, którzy grają w klubach (nie chce rezerwowych), Kuszczak w połowie sezonu przeniósł się z Manchesteru United (gdzie skłócony z trenerem grzał ławę) i przesniósł się do Watford i tam tydzień w tydzień, kolejka po kolejce przez ostatnie pół roku był wybierany do jedenastki kolejki jako najlepszy bramkarz I ligi angielskiej.

A jednak Kuszczak nie zagra jednak na Euro. Równie krnąbrny i zadziorny jak Boruc, napyskował Smudzie, Smuda się wściekł, a potem śmiertelnie obraził. Na Euro 2012 powołał Łukasza Fabiańskiego (rezerwowy w Arsenalu, który cały sezon spędził na ławce), zostawiając poza reprezentacją będącego w życiowej formie Kuszczaka...

Szlag mnie trafia.

Na szczęście mamy jeszcze jednego bramkarza, który coś niecoś potrafi, mamy Wojtka Szczęsnego. Wojtek Szczęsny to gwiazdor. Okładka na specjalnym wydaniu Playboya z wywiadami? Szczęsny. Okładka Maleman? Szczęsny. Twarz w kampanii Pepsi? Szczęsny.

Szczęsny korzysta z Twittera, Szczęsny udziela wywiadów, Szczęsny umie sprawić, by dziennikarze o nim pisali. Uwielbia prowokacje i spięcia.

Na przykład z Kazimierą Szczuką. Szczuka o Euro: "To jest samczy, infantylny i idiotyczny kult igrzysk, które nie mają żadnego celu poza tym, żeby mężczyźni mieli frajdę."

Szczęsny o Szczuce: "Ta wypowiedź ocieka jakąś niezrozumiałą zawiścią. Myślę, że pani Szczuka w poprzednim wcieleniu miała ptaszka i wcale się to jej nie podobało. Teraz odreagowuje"'

Albo z Radosławem Majdanem, ex chłopakiem Dody: "Bardzo chetnie przyjmuje krytyke,ale Majdan mowiacy,ze cos mu jedzie wiocha...?To tak jakby Donald Tusk uczyl ludzi jak wymawiac ''R''

Albo z Davidem Beckhamem, tym słynnym piłkarzem, którego kojarzą nawet niedzielni kibice, który kilka lat temu przez moment trenował w Arsenalu. Gówniarz Szczęsny wszedł do szatni, podszedł do Beckhama i wypalił: "Jestem Wojtek Szczęsny, a ty?"

Szczęsny lubi też wyrafinowane żarty. Na przykład wejść na konto Twittera swojego kumpla z drużyny i zaćwierkać: "Jestem szczęśliwy, że mogłem poznać Wojtka Szczęsnego. To najlepszy bramkarz w Europie i w dodatku dobrze wygląda. Szkoda, że nie mogę być nim."

Wojtek Szczęsny ma 22 lata - na bramkarza to w zasadzie junior, to gówniarz z mlekiem pod nosem, buńczuczny i zadziorny. Gra w świetnym klubie i wie jak flirtować z mediami, w ciągu dwóch lat stał się gwiazdą.

Potrafi też bronić. Nie tak jak Boruc. Nie tak jak Kuszczak. Ale swoje umie. Ma małe doświadczenie, ma sodówę w głowie i cały świat przed sobą. Jest dla mnie jedną z największych zagadek tego Euro. Cały czas się zastanawiam, czy potrafi naprawdę tak wiele, czy po prostu potrafi się tylko tak dobrze sprzedać w mediach...

Trzymajmy kciuki za tego smarka, który podszedł do Beckhama i robił sobie z niego jaja.