Jest Popionek.
Ale zanim nastąpił Popionek, odbył się Pionek.
A pierwszy Pionek odbył się gdy byłam w ciąży z Lenką.
A teraz Lenka ma już prawie 5 lat.
I na wczorajszym Pionku po raz pierwszy tłumaczyła gry innym dzieciom.
Rośnie nam Pomarańczowa Koszulka;-)
Popionek jest smutny.
Że już jest.
Że już Po.
Czytając wpis Tycjana na Jego blogu upewniłam się, że coraz mniej z nas umawia się na Pionka na konkretne tytuły.
My się po prostu umawiamy na Pionka!
Żeby być i tkwić, np w kuchni, przez dzień cały!
Jakże wspaniały!
I żeby na Pionku być, rozmawiać, ładować baterie, rozmawiać, być, tkwić...
I żeby knuć i snuć plany, gdzie by się znowu spotkać.
Zdecydowanie wybudowaliśmy za mały dom z Trzewikiem.
A w naszym domu, późną nocą, odbyła się najbardziej niecenzuralna rozgrywka w Time's up;-D
I nawet nie mogę napisać, kto co robił i pokazywał bo być może jakieś dzieci to czytają?
Na szczęście MiędzyPionek już w marcu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz