niedziela, 2 grudnia 2012

Popionkowe rozważania.

Jest Popionek.

Ale zanim nastąpił Popionek, odbył się Pionek.

A pierwszy Pionek odbył się gdy byłam w ciąży z Lenką.

A teraz Lenka ma już prawie 5 lat.

I na wczorajszym Pionku po raz pierwszy tłumaczyła gry innym dzieciom.

Rośnie nam Pomarańczowa Koszulka;-)

Popionek jest smutny.

Że już jest.

Że już Po.

Czytając wpis Tycjana na Jego blogu upewniłam się, że coraz mniej z nas umawia się na Pionka na konkretne tytuły.

My się po prostu umawiamy na Pionka!

Żeby być i tkwić, np w kuchni, przez dzień cały!

Jakże wspaniały!

I żeby na Pionku być, rozmawiać, ładować baterie, rozmawiać, być, tkwić...

I żeby knuć i snuć plany, gdzie by się znowu spotkać.

Zdecydowanie wybudowaliśmy za mały dom z Trzewikiem.

A w naszym domu, późną nocą, odbyła się najbardziej niecenzuralna rozgrywka w Time's up;-D

I nawet nie mogę napisać, kto co robił i pokazywał bo być może jakieś dzieci to czytają?

Na szczęście MiędzyPionek już w marcu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz