sobota, 14 lipca 2012

Wrocław się poprawił.

Wrocław się poprawił.

Pojechałam, zagrałam, wygrałam.

Tzn wygraliśmy razem z Grzechem.

Chociaż Grzechu próbował przez cały czas zasnąć.

I w zasadzie przegralibyśmy z kretesem, gdyby w okolicach drugiej nad ranem nie obudziła się Skanna i nie zadzwoniła do Macike.

A skoro się obudziła to wiadomo, zapałała uczuciem. W sumie to nie wiem - miłości czy wściekłości?

Skanna?

A jak wiadomo, uczucia kartom nie służą. No i Macike z Mongą w końcu przegrali. Czas był najwyższy bo świt się za oknem zaczynał budzić.

Uf.

Tak oto jesteśmy na etapie 1:1.

Mam nadzieję na ciąg dalszy jesienią.

No i liczę, że przez wakacje Nasz Ulubiony Bard Piotr Pieńkowski da mi parę razy wygrać;>

Głupi pokerzysta!

Zawsze wygrywa.

Za to w 51 stan nie potrafi grać.

Chociaż, jak sam twierdzi:

"Przenikam wszystkie kombosy".

I z tej przenikliwości swojej przegrywa.

I jak go tu nie uwielbiać?;-)






6 komentarzy:

  1. Powiedzmy tak - uczucie było burzliwe :)

    OdpowiedzUsuń
  2. no dalo sie odczuc, dzieki!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. 1015 do 985, też mi wygrana :P

    OdpowiedzUsuń
  4. No ja Cie prosze, honor miej!

    OdpowiedzUsuń
  5. Phi, to ma być wygrana?
    W to durne tichu grałam raz w życiu - wygrana była 1000 do -700 - no nie, monga? :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj była była ! T taką wygraną to się można chwalić, a nie jakieś tam 30 punktów :P

    OdpowiedzUsuń