sobota, 31 marca 2012

Dziwny jest ten swiat;-)

Lubię konwenty, można tam spotkać setki pozytywnie zakręconych ludzi.

Lub tylko zakręconych.

Lub tylko ludzi.

Zawsze warto.

W Modenie, na konwencie, spacerowaliśmy z Trzewikiem po halach, oglądając wszystko dookoła.

I wsłuchując się w język włoski.

Nagle podbiegł do nas pewien Włoch wołając po angielsku:

- To ty, pamiętam cię, tłumaczyłaś nam w Essen Nową Erę i robiłaś tak! (tu wykonał gest bicia po rękach).

Trzewik zbaraniał z lekka.

- Merry, biłaś na naszym stoisku ludzi po rękach?!

- Tak, a bo co?

- A nic.

Popołudniem tego samego dnia, ten sam Włoch, dopadł mnie ponownie, co nie było łatwe na hali liczącej 1000 osób.

Podbiega do mnie i krzyczy:

- Czekaj, muszę mieć z Tobą zdjęcie. Mój kumpel też.

I poleciał po kumpla. Przytargał go i tak oto mamy razem zdjęcie.

Tzn ja go nie mam;-)

A dzień później, w Wenecji, podeszła do nas pewna para i po polsku, z obcym akcentem, zapytała, czy dobrze słyszą, że mówimy po polsku i czy mają nam zrobić zdjęcie naszym aparatem i odwrotnie;-)
Nie mam pojęcia, skąd byli.

Jakieś takie miłe to jest. Takie zwyczajne, ale miłe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz