Wybraliśmy się na grzyby.
Tak na chwilkę, na godzinkę.
Ludzie wynosili z lasu grzyby dużymi koszami.
Nam w pół godzinki udało się uzbierać taką oto misę:
A Lenka po drodze wymyśliła piosenkę:
"Nazbieraliśmy dużo grzybów, ugotujemy coś ohydnego, coś ohydnego, potem to zjemy, coś ohydnego...."
Ech.
Ano trzeba kochać.
OdpowiedzUsuńDzisiaj rano pozwoliłem sobie skomentować strój Martynki tymi słowami:
- Martynko jak Ty ślicznie wyglądasz.
i usłyszałem w odpowiedzi:
- Facet, co Ty ? Żony nie masz ?
:D
Dzieci sluza do stawiania do pionu rodzicow
OdpowiedzUsuńWiara Lenki w Twoje możliwości kulinarne wprost powala :)
OdpowiedzUsuńi nikt nie wie, skad jej sie to wzielo, nikt a nikt
OdpowiedzUsuń