Kochajmy się bo zaczął się rok szkolny nowy.
Co oznacz, że rankiem zimnym znowu będziemy na siebie wpadać obwarkując się wzajemnie.
Dzisiaj poniedziałek.
Dzisiaj poniedziałek zaczął się radośnie dosyć.
Dziecka nasze wychodzilły do szkół i przedszkoli w kolejności zupełnie przypadkowej.
Jedno na ósmą, inne na dziewiątą, a jeszcze inne na dziesiątą.
Każde przed wyjściem zadało milion bezsensownych pytań.
Każde uzyskało milion głupich odpowiedzi.
Każde, cholera jasna, chciało jeść!
A na dodatek jeden z psów, będący nawet suką, nawalił w nocy kupę.
W łazience nawet, tuż obok sedesu.
No ale zawsze to obok. A nie w.
Ta właśnie suka postanowiła, że jesień przywita cieczką.
Co spowodowało,że około 3 rano biegałam po ogrodzie celem zamknięcia w kojcu jej adoratora.
Psy mamy trzy. Więcej nie chcemy.
tzn Trzewik nie chce.
A, Trzewik.
Trzewikowi rano, coś około 7 nie zmieściła się suszarka do szafki. Taka tam do włosów.
Bałagan w tej szafce mamy od zawsze.
Ale to akurat dzisiaj była ta chwila!
Następnie piec odmówił pracy.
A że słonce też strajkuje, zatem solary mruczą cicho, że nie dadzą rady.
Spec od pieca jest nad morzem.
Gdy zadzwoniłam to cudnie szumiało to morze w słuchawce mi.
Następnie zamówiłam gaz do naszej ogromnej butli.
Dzwoniąc ostrzegałam panią dyspozytorkę, ze mamy wąski wjazd i się duża cysterna nie zmieści.
Przyjechała duża.
Nie zmieściła się.
Zawróciła.
Przyjedzie inna.
Do 10 dni....
No i poza tym skończyła się psia karma.
No i poza tym lodówka pusta po wakacjach.
No i poza tym ...
Pięknie jest.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz