Skompletowaliśmy wszystkie dokumenty, przekazaliśmy je doradcy kredytowemu i nastąpił okres oczekiwania. "Z takimi dochodami nie powinno być żadnych problemów, proszę czekać w spokoju na decyzję", powiedział z uśmiechem doradca. Jak się miało okazać, psinco wiedział o problemach. I psinco też wiedział o braku problemów...
- Panie Ignacy, wystąpił drobny problem. – dzwoni pewnego dnia doradca – Wyskoczyło nam tutaj, że widnieje pan w Międzybankowym Rejestrze Dłużników.
- To niemożliwe. - odpowiadam - W zeszłym miesiącu kupowałem sprzęt komputerowy w leasingu, był sprawdzony BIK, jestem czysty jak łza.
- Nie chodzi o BIK, ale o Międzybankowy Rejestr, to jest taka wewnętrzna baza, którą mają banki, widnieje pan tam jako dłużnik banku PKO. Może pan tam pójść i to wyjaśnić?
- Oczywiście, mogę. - odpowiedziałem. Ani nie wiedziałem co to jest Międzybankowy Rejestr Dłużników, ani nie miałem konta w PKO, ale wyjaśnić trzeba było.
W banku PKO dowiedziałem się, że posiadam konto w banku PKO. Była to interesująca informacja. Co więcej, mam tam zadłużenie w wysokości 132 złotych.
- Przecież zrezygnowałem przed kilku laty z państwa usług i od dawna mam konto w BPH. - tłumaczę.
- A czy złożył pan u nas pismo o zamknięcie konta? - pyta podchwytliwie pani.
- Nie, mój nowy bank, bank BPH miał się tym zająć. Gdy podpisywałem umowę, powiedzieli, że zajmą się wszystkimi procedurami.
- Oj, nie, nie mogą. Oni nie mogą. Na mocy ustawy to pan musi złożyć pismo, że zamyka pan konto, oni nie mogą w pana imieniu.
- Czyli od tych prawie czterech lat mam u Państwa konto, o którym nic nie wiem?
- Tak, ma pan u nas konto. Zadłużenie wynosi 132 złote.
- Dlaczego nikt się ze mną nie kontaktował?
- Nie wiem.
- Pobieraliście państwo od kilku lat opłatę za prowadzenie konta, z którego nie korzystałem i w końcu za ten debet wpisaliście mnie na listę dłużników? Świetnie.
- A nie, w rejestrze jest pan z innego powodu. Sprawa zadłużenia na pana koncie jeszcze nie trafiła do windykacji.
- To z jakiego powodu wpisaliście mnie do tego rejestru?!
- Nie wiem. Musi się pan udać do działu windykacji. To jest w budynku przy placu Piłsudskiego.
Poszedłem zatem do budynku przy placu Piłsudskiego, spotkałem nową panią i zaczęło się kolejne śledztwo.
- Został pan wpisany do Międzybankowego Rejestru Dłużników z powodu karty. Ma pan u nas kartę?
- Kilka lat temu miałem u was kartę, ale zrezygnowałem z waszych usług i już jej nie mam.
- Zaraz sprawdzimy wszystko. - powiedziała pani i zaczęła mnie wirtualnie skanować. Okazało się, że miałem kartę, że miałem na niej zadłużenie 3,28 zł, że z powodu tego zadłużenia wpisano mnie do rejestru, że faktycznie to zadłużenie zostało kiedyś tam spłacone, i że mimo wszystko jestem wciąż dłużnikiem.
- O co chodzi? - pytam.
- Wciąż jest zadłużenie.
- Przecież spłaciłem te 3,28 zł.
- Jest jeszcze 1 grosz zadłużenia.
- Jestem państwu winny 1 grosz?
- Tak.
- I z tego powodu nie wykreśliliście mnie z Rejestru?
- Tak.
- Chce mi pani powiedzieć, że wpisaliście mnie do rejestru za zadłużenie na karcie 3,28 zł i nie wymazaliście mnie z niego bo pozostało 1 grosz i mam wstrzymany z tego powodu kredyt hipoteczny na dom?
- Na to wygląda o ile patrzę w historię pana w naszym systemie.
- I co teraz?
- Musi pan spłacić ten 1 grosz i złożyć pismo z prośbą o wykreślenie z rejestru.
Wróciłem do banku. Zapłaciłem 132 złote za konto i je zamknąłem. Następnie zapłaciłem 1 grosz długu na karcie. Następnie złożyłem pismo z prośbą o wykreślenie mnie z rejestru.
Wydawało się, że to koniec przygody. Cóż, był to jednak dopiero początek... c.d.n.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz