niedziela, 13 maja 2012

Obóz trenningowy - Marcin Wasilewski

Moje doświadczenia z oglądaniem meczów są jednoznaczne - by czerpać choć minimum frajdy z kibicowania trzeba wiedzieć kto gra. Trzeba mieć choć minimum emocjonalnego połączenia z biegającymi po boisku kopaczami, inaczej nie ma to sensu. Dlatego dziś połączę was emocjonalnie z Marcinem Wasilewskim. To piekielnie barwna postać naszej drużyny.

Marcin Wasilewski, czyli popularny Wasyl to facet, któremu warto kibicować. To piłkarz, który jest prawym obrońcą, a w naszej narodowej drużynie podczas Euro będzie grał jako środkowy obrońca, choć to fucha zupełnie inna, a Wasyl doświadczenie jako środkowy obrońca ma dokładnie zerowe. Jak to możliwe? Dlaczego na newraligicznej, kluczowej pozycji środkowego obrońcy mamy faceta, który nigdy tam wcześniej nie grał? To oczywiście długa i ciekawa historia.

Przez lata Wasyl był bardzo dobrym i bardzo lubianym przez kibiców prawym obrońcą. Nieustępliwy, waleczny, twardy i zadziorny. Do tego zdarzało mu się - a to już wśród obrońców żadkość - regularnie strzelać bramki. Niby obrońca, niby siedzi z tyłu i pilnuje dostępu do własnej bramki, ale tup tup, podczas różnych rzutów rożnych biegnie w pole karne przeciwnika i siup, strzela bramkę. Kibice go uwielbiali.

W sierpniu 2009 stało się jednak coś strasznego. Podczas meczu ligowego Anderlechtu Bruksela ze Standardem Liege po brutalnym faulu rywala Wasyl doznał otwartego złamania nogi. Wydarzenie to można sobie zobaczyć na YouTube, lecz jest to obraz tylko dla widzów o mocnych nerwach. Ja sam odpuściłem sobie i nigdy tego nie widziałem. To była 25 minuta meczu, minuta która wstrząsnęła całą Belgią i całą Polską. Nagłówki w prasie?

"Wyrwali nam serce"

"Beenhaker zaszokowany kontuzją"

"Wasilewski brutalnie zaatakowany"

Lekarze dawali Wasylowi minimum 12 miesięcy przerwy w grze i co gorsza poddawali w wątpliwość to, czy Wasyl kiedykolwiek wróci do grania w piłkę na zawodowym poziomie. Przeciwnik prawie urwał mu nogę. Wasilewskiego czekały trzy kolejne operacje i piekielnie długa rehabilitacja.

Jak zapewne się domyślacie, Wasylowi trzeba by urwać obie nogi, by zniechęcić go do powrotu na boiska. Po 8 miesiącach Wasyl powrócił do treningów, a miesiąc później wrócił do składu Anderlechtu. Tego faceta nie da się zatrzymać.

Przez te 8 długich miesięcy, podczas każdego spotkania ligowego w 25 minucie kibice Anderlechtu skandowali nazwisko Wasyla. Tydzień w tydzień, weekend w weekend, podczas każdego meczu kibice oddawali Wasylowi hołd i dawali jasny sygnał, że czekają na jego powrót. Niewielu piłkarzy na świecie cieszy się takim szacunkiem kibiców. Tydzień w tydzień, 25 minuta, cały stadion skanduje nazwisko Wasilewski. Ma to swój wymiar.

Wasyl w końcu wrócił do gry. Znowu strzela gole. Kibice kochają go jak nigdy. Jest ikoną swojej drużyny.

A jak to się stało, że ten prawy obrońca gra w naszej reprezentacji na środku obrony? To oczywiście kolejny dowód na to, że kto jak kto, ale Wasyl da się pokroić, by tylko móc grać...

Trener Polaków, Franz Smuda nie powoływał do gry Wasilewskiego, bo Wasyl po kontuzji, bo Wasyl dopiero wraca do formy, bo wreszcie - najważniejsze! - Wasyl gra na prawej obronie, a tam mamy pewniaka do gry czyli Łukasza Piszczka (o nim opowiem za kilka dni). Po co więc powoływać Wasyla, jak ani go nam nie potrzeba (mamy prawego obrońcę), ani on nie jest pewny formy, bo od kontuzji wziął minęło niewiele czasu...

W końcu jednak Smuda, pod presją dziennikarzy, którzy jak i kibice, bardzo Wasyla szanują, powołał Wasyla. Wasilewski przyjechał na zgrupowanie i harował jak wół, walczył o miejsce w drużynie za dwóch, gryzł trawę na każdym treningu, mimo że wiedział, że na prawej obronie numerem jeden jest Piszczek i nic, absolutnie nic nie jest tego w stanie zmienić. No ale póki ktoś nie urwie Wasylowi dwóch nóg, ten walczy. Nie poddaje się. Oddaje serce w każdej minucie każdego treningu.

Po zgrupowaniu Smuda ogłosił to o czym wszyscy kibice od dawna wiedzieli - nasza reprezentacja potrzebuje Wasyla. Potrzebuje faceta, który walczy do upadłego. Potrzebuje wojownika, który będzie walczył z przeciwnikiem do śmierci. Faceta, który ma gigantyczne serce do gry, faceta, który nie odpuści ani na sekundę, nie cofnie nogi, nie zawaha sie, choćby to się miało skończyć tej nogi złamaniem.

Wasyl wywalczył sobie miejsce w naszej drużynie. Nie ma pojęcia o graniu na pozycji środkowego obrońcy. Tydzień w tydzień, w każdy weekend gra w klubie w zupełnie innym miejscu na boisku, ma inne obowiązki, inne nawyki taktyczne.

W drużynie narodowej, wśród 11 najlepszych polskich piłkarzy, gra nie dlatego, że jest świetnym środkowym obrońcą, nie dlatego, że zapewnia nam spokój w obronie, nie dlatego, że nasza bramka dzięki niemu będzie bezpieczna.

Gra dlatego, że bardzo, ale to bardzo chciał grać dla Polski.

Nikt z kibiców nie ma wątpliwości - będą z tego kłopoty, będą klopsy i wpadki, będą pomyłki i będą stracone gole - nie da się inaczej, jeśli wystawiamy w obronie faceta, który się na tym nie zna.

I żaden, ale to żaden z kibiców w Polsce nie narzeka. Kibice kochają tego walczaka. Wolą stracić 3 gole, ale widzieć na boisku serce do gry, niż stracić jednego gola ale z innym obrońcą.

Kibicujcie Polakom. Kibicujcie Wasylowi. To kawał twardziela, który dowodzi, że marzenia się spełniają.

P.S. W ramach kącika humorystycznego (może humor powinien być na początku, by ktokolwiek doczytał do końca?), nie może zabraknąć tutaj najsłynniejszego wywiadu w historii polskiej piłki. I choć brzmi to po prostu jak fraza stylistyczna, w tym akurat miejscu jest to szczera prawda - Marcin Wasilewski, gdy grał jeszcze w polskiej lidze udzielił w przerwie meczu najsłynniejszego wywiadu w historii polskiej piłki. Naprawdę. Na stronie gazeta.pl w dziale Sport, w dziale ZCzuba w menu głównym mamy:

sport.pl           relacje na żywo           euro2012         spodenki wasilewskiego


Tak, wywiad Wasyla ma osobny dział na gazeta.pl
Tak, chcecie to zobaczyć. Zobaczyć, i jeszcze bardziej pokochać tego wariata.

2 komentarze:

  1. Trzewiku! To niesamowite, czuję, jak zaczyna się nawiązywać więź emocjonalna... zaczynam Ci kibicować.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie ze mną się łącz i nie mi kibicuj, tylko z naszą drużyną! :) Mnie, niestety, kolejny raz pominięto przy powołaniach :(

    OdpowiedzUsuń