czwartek, 16 sierpnia 2012

Inny swiat.

Jestem wraz z dziecmi w Chorwacji.

W kraju pieknym acz dziwnym.

Mieszkamy w malej miejscowosci ukrytej wsrod wzgorz.

Droga tu prowadzi kreta i czasami czuje sie jakbym grala z Trzewikiem na ps.

Podjazd pod dom mamy prawie pionowy, zakonczony zakretem pod katem 90 stopni.

Jest jazda:)

W miejscowosci naszej jest az jeden sklep.

Ale w tym jedym sklepie niewiele jest.

Moze maslo, moze chleb, arbuz i kilka puszek.

I co?

I oto okazuje sie,ze wcale nic wiecej nam nie jest potrzebne.

A, sa tez pomidory.

I glownie zywimy sie pomidorami.

W okolicznych miejscowosciach nie ma stacji benzynowych o czym przekonalam sie ostatnio, jadac na oparach benzyny w poszukiwaniu powyzszej instytucji.

Ale teren gorzysty, mozna duuuzo km przejechac "z gorki na pazurki".

Nie ma bankomatow.

Trzeba jechac do oddalonej mocno miejscowosci, zeby wyjac kase ze sciany.

Chorwacja za rok wchodzi do UE.

Mysle,ze czeka ich duzy szok.

Bramki na autostradzie czesto zastepowane sa przez kobiety wydajace bilety. Nie wiem tylko, gdzie maja ten duzy guzik do naciskania celem otrzymania biletu.

Widoki i codzienny poziom absurdu powoduje,ze spedza sie tu czas w bardzo mily i ciekawy sposob.

Koncze relacje, siedzac z kawa na tarasie, przed nami spokojne morze i lodzie wracajace z polowu.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz