niedziela, 15 maja 2011

Po deszczu

Wczoraj padalo, caly dzien. W zwiazku z tym mamy w ogrodzie basen, taki 9 na 10m. Bylby calkiem ok, gdyby nie fakt, ze podczas kopania przecieli rure z szamba i troche jednak smierdzi.
Dzisiaj robimy droge, tzn nadal ja robimy.
Tydzien temu facet wozacy nam kamienie na droge zapytal,jaki dom budujemy. Odpowiedzialam, zgodnie z prawda,ze gotowca, drewnianego,cieplego,szkieletowego. Na to facet w smiech,ze tutaj (na nasza ulice i dzialke) zadna wieksza ciezarowka nie wjedzie, ze ledwo on wjezdza.
Oczywiscie w nocy nie spalam, hasla Ignacego,ze sa jeszcze helikoptery, jakos srednio mnie pocieszaly.
Nastepnego dnia, tuz po osmej, wyruszylam zatem do firmy, u uktorej kupilismy dom. Na szczescie lezy 15km od nas. Wpadlam do biura i ublagalam kierowce,zeby NATYCHMIAST  pojechal ze mna i ocenil sytuacje bo osiagnelam wlasnie stan przedzawalowy.
Przyjechal. Ocenil. Kazal wyrwac plot i nawiezc wiecej kamieci na droge i bedzie ok.
WIELKIE UFFFFF.
W tym tygodniu powinni juz fundament zasypywac, cokolwiek to znaczy.
Dowiem sie;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz