środa, 25 maja 2011

Zasypujemy nie gruszki nie w popiele

Zasypywanie trwa. Zaczęło się o 8.05. Na działkę wjechała wywrota z piaskiem, wyskoczył z niej facet i pyta się, gdzie ma wysypać.

No gdzie? Nie wiem.

20 minut później dotarła koparka, wyskoczył z niej inny facet i powiedział temu pierwszemu gdzie wysypać piasek. W zasadzie, żeby było jasne, to nie piasek. To pospółka. Cokolwiek to znaczy.

Koparzysta (zwany przez większość ludzi Operatorem Koparko-Spycharki) po chwili ponownie wyskoczył z koparki i znowu pyta. "A gdzie jest wieniec?".

No gdzie? Nie wiem. Wieńca nie ma.

"Będzie później, jak zasypie pospółką, żeby się nie oparł na fundamencie koparką i nie rozwalił.", wyjaśnia nasza ekipa z łopatą.

Ponieważ fundament jest już zasypywany, zadzwoniłam do mojej Pani Kierownik Budowy z zapytaniem, czy ona chce to zobaczyć przed zasypaniem. A moja Pani Kierownik Budowy na to: "A wieniec jest?"

No jest! Na własne oczy go widziałam! Ale pojęcia nie miałam, że te pręty zbrojeniowe poukładane w ławach fundamentowych nazywają się WIENIEC.

Wieniec to takie coś z kwiatów. Albo mowi się, że cos tam wieńczy dzieło...

A do tego wszystkiego dzwoni do mnie pan, który ma nam montować gaz i mowi: "Przepraszam, nie będzie mnie dzisiaj bo coś mi wybuchło w Krakowie"

Idę googlać wieniec. Ten, którego nie ma, ale jest w planach.

W dzienniku budowy jako główny kierownik powinien widnieć Google.

1 komentarz:

  1. Widać że robota ma się ku końcowi, drzwiczki już przygotowane! :)

    OdpowiedzUsuń