poniedziałek, 12 grudnia 2011

Poniedziałek już od wtorku poszukuje kota w worku.

Uwielbiam ten wierszyk.

Bardzo trafnie opowiada o tym, jak tydzień pędzi.

Coś około 21.05 przekraczam próg domu naszego nowego.

W sekundę po przekroczeniu progu już tego żałuję.

Wokół stołu ( a stół mamy spory) siedzą lalki. Krzeseł mamy 8, tyleż lalek siedzi.

Reszta leży na stole.

Razem z piłką.

I z salatką z kiwi i szynki - kolacją Leny.

I z misiem.

I z przyklejonymi wszędzie łyżeczkami.


- Mamo, jestem głodna. (nie zamykamy lodówki na klucz)

- Mamo, potrzebuję na jutro papier kolorowy, 2m wstążki, żelatynę i złotą farbę w spreju.

- Mamo, nie mam na jutro spodenek.

- Mamo, jakie kolczyki pasują mi do tej bluzki?

- Mamo, poczytaj mi. (po raz setny bajkę o Flusiu)

- Mamo, myszoskoczki nie mają pokarmu.

- Mamo, swędzi mnie coś.

- Ma...a nie, Merry, oglądamy jakiś film razem? (?!)

Poniedziałek już od wtorku poszukuje kota w worku...

Wtorek środę wziął pod brodę...

2 komentarze:

  1. kurczę, znam ten wierszyk... w realu.
    No to łączę się z Tobą, i z Wami ;), w bólu
    :)

    OdpowiedzUsuń