wtorek, 18 października 2011

Biegnij Lola, biegnij.

Jest kumulacja.

Rano dorwała mnie ekipa od:

- wody,

- ogrzewania,

- stolarki,

- schodów,

- wyjazdu do Essen.

Ta ostatnia ekipa składała się z Ala, Multiego i Trzewika.

I jedynie na szczęście Trzewik domagał się kanapek na drogę.

I tak oto są schody. Jeszcze nie do końca gotowe. Ale mają już kształt schodów.

I tak oto jest woda.

Woda jest głównie w gruncie. Taka gruntowa. I u nas dosyć gruntowna.
Utopili kreta. Nie zwierzątko a takie coś do robienia przewiertów.

Ogrzewanie montują do końca gdy będę w Essen.

Sypialnia już nabrała barw...bakłażana.

W starym domu syf, kiła i mogiła.

Błoto na podłodze, nanoszone przez psy głównie. I przeze mnie bo biegam wciąż i wciąż na budowę i do domu.

Stosy książek.

Stosy zabawek.

Stosy ubrań.

Stosy toreb wszelakich.

Zimno jak w psiarni bo nie mam czasu na palenie w kominku.

Jutro rano jeszcze tylko odstawiam dzieci do szkoły/przedszkola.

Jutro rano jeszcze tylko pędzę do zakładu budżetowego i wnoszę pismo o licznik i o zmianę średnicy rury (?!).

Jutro:

Jutro raniutko jak ten szczygieł
Wstanę, umyję się, zagwiżdżę,
I zejdę w doliny zaludnione
Roboty poszukać  w Essen...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz