wtorek, 11 października 2011

Jeszcze będzie przepięknie...jeszcze będzie normalnie.

...ale nie wiem,kiedy.

Dzisiaj rano wpadła ekipa montująca kaloryfery.

Co ciekawe, wpadli akurat w momencie, gdy trzymałam w ręce komórkę, żeby zadzwonić z zapytaniem,kiedy będą. Ot, telepatka budowlana jestem.

Następnie facet robiący płot zaczął domagać się kawy. A że typ nerwowy więc wolałam mu szybko ją zrobić.

Następnie w świetle bramy pojawiło się auto gigant zwane cysterną z gazem.

Cysterna owa zakopała się tuż przy bramie.

Od kilku dni pada a my mieszkamy na glinie.

Wszystko to działo się w ciągu 40 minut, gdy Lena żądała uporczywie śniadania.

Ostatecznie poszłam do pracy cała w kropki,  cysterna ruszając jednak tą gliną mi przywaliła.

Ale ruszyła.

Jest zatem gaz.

Są kaloryfery.

Płot chyba się stawia. O ile facet montujący się nie postawi i nie pójdzie w tango.

Po ostatniej pracy wykopaliskowej u nas, po otrzymaniu zapłaty, wędrował środkiem wsi.

Bardzo środkiem. Po tej białej linii przerywanej...

A, dzisiaj też będzie numer domu nadany!!!

Tarram i bum.

1 komentarz: