...ale nie wiem,kiedy.
Dzisiaj rano wpadła ekipa montująca kaloryfery.
Co ciekawe, wpadli akurat w momencie, gdy trzymałam w ręce komórkę, żeby zadzwonić z zapytaniem,kiedy będą. Ot, telepatka budowlana jestem.
Następnie facet robiący płot zaczął domagać się kawy. A że typ nerwowy więc wolałam mu szybko ją zrobić.
Następnie w świetle bramy pojawiło się auto gigant zwane cysterną z gazem.
Cysterna owa zakopała się tuż przy bramie.
Od kilku dni pada a my mieszkamy na glinie.
Wszystko to działo się w ciągu 40 minut, gdy Lena żądała uporczywie śniadania.
Ostatecznie poszłam do pracy cała w kropki, cysterna ruszając jednak tą gliną mi przywaliła.
Ale ruszyła.
Jest zatem gaz.
Są kaloryfery.
Płot chyba się stawia. O ile facet montujący się nie postawi i nie pójdzie w tango.
Po ostatniej pracy wykopaliskowej u nas, po otrzymaniu zapłaty, wędrował środkiem wsi.
Bardzo środkiem. Po tej białej linii przerywanej...
A, dzisiaj też będzie numer domu nadany!!!
Tarram i bum.
No i się dzieje :)
OdpowiedzUsuńSuper!!