poniedziałek, 22 sierpnia 2011

Skrzypek na dachu.


Wczoraj jeszcze Bałtyk.

A dzisiaj....

Nastał czas tzw wykańczania, czyli nie widać postępu w sensie wystroju.

Za to widać pełno różnych kabli, rurek, dziurek...

W nocy wróciłam z wakacji, o 8 rano nieopatrznie, tak całkiem niechcący, poszłam się przywitać z domkiem i ekipą...

Zastałam:

- pana od dachu,
- pana od prądu,
- pana od kafli.

Wszyscy z zapasem pytań.

Nie miałam zapasu odpowiedzi.

Miałam za to listy polecone z różnych dziwnych instytucji, które natychmiast domagały się odpowiedzi.

Poniedziałek zaczął się zatem z hukiem.

I przytupem.

Podczas naszej nieobecności w domu zamieszkały muszki owocówki.
Pamiętam z lekcji biologii, że szybko mutują.
Chyba generalnie są dosyć szybkie bo mamy ich miliony.
Podchodzę do jabłka, a one tam siedzą i się patrzą.

Niby nie widać, że się patrzą ale wyczuwam ciężka atmosferę niechęci.

One mnie chyba nie lubią.

W garnku Ignacy zostawił coś, co pokryło się grubym czymś..
 Ale takim ładnym, jak puch.

Nie wiem co to było bo na niewinne moje pytanie usłyszałam, że przecież umył szklanki.

EOT ;-D

Pralka od rana ma za zadanie wyprać wszystko.

W corsie mam paczkę kukurydzy prażonej, niestety luzem.

I paczkę delicji, które czekają tam ochłodzenia, na razie są zbyt płynne, żeby się dały uwolnić.

Lalki nadal tam śpią, nikt im nie powiedział, że już jesteśmy w domu.

Nie mam pojęcia, kiedy uda mi się doprowadzić dom do stanu w miarę przyzwoitego.

Przynajmniej na tyle, żeby się dało normalnie poruszać po pokojach.

Pewnie zajmie to tyle czasu, że dopadnie nas przeprowadzka.

W związku z tym, po co sprzątać?












3 komentarze:

  1. Reality bites... welcome back! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Merry, Nie sprzątaj. Nie warto. "Elektryczne Gitary" - "Przewróciło się, niech leży! Cały luksus polega na tym..." - Pamiętasz?
    Pozdrower,
    P

    OdpowiedzUsuń