sobota, 16 lipca 2011

Zielony las - the end

Nie byłoby naszej gry terenowej, gdybym przed laty nie pojechał na Flamberg. Nie pojechałbym na Flamberg, gdybym nie był nań zaproszony, jako jeden ze sponsorów imprezy. Nie byłbym sponsorem, gdybym nie założył przed laty Portalu. Nie założyłbym Portalu, gdybym nie grał wcześniej w gry fabularne. Nie grałbym wcześniej w gry fabularne, gdybym nie czytał fantastyki. Nie czytałbym fantastyki, gdyby nie Robin Hood.

Serial, który pojawił się w polskiej TV gdy miałem tyle lat co dziś Olek i który porwał mnie bez reszty. Mnie, i pewnie wielu z Was.

Cesarzowi co cesarskie. Ten film wpłynął na całe moje życie. Ukłon, niski i szczery.


A teraz krótki klip z tego co wydarzyło się na naszej grze. Gdyby Merry więcej kręciła, a nie zwinęła się po pół godzinie do domu, gdyby Michał miał pliki, które mój program odczytuje...

No cóż, nie ma co narzekać.

Tak było:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz