Gruntownie pod brama.
A wczoraj, hurra, nareszcie mrozy sobie poszły dalej i woda odmarzła.
I nie wiem dokładnie czemu, mogę się tylko domyślać, spowodowało to podniesienie naszej bramy o kilka centymetrów w górę.
Niby nic.
A jednak.
Brama się zaklinowała i żadną siłą nie chciała nawet drgnąć.
Trafiło oczywiście na mnie, gdy w dzikim pośpiechu usiłowałam się wydostać z domu, żeby dziecię moje średnie dostarczyć na zajęcia z rzeźby.
Nie udało się.
Zostałam uwięziona.
Gdy z całym zestawem narzędzie, otrzymanym od Trzewika na gwiazdkę, grzebałam przy bramie, nadjechał sąsiad.
Popatrzył, popatrzył, podniósł bramę lekko do góry i....tarrram, ruszyła.
A potem jeszcze ustawił niegrzeczną bramę tak, że sie nie blokuje.
Jak dobrze mieć sąsiada.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz