wtorek, 20 września 2011

Psistanek.

W niedzielę, tuż obok Palmiarni, odbył się Psistanek.

Akcja mająca na celu pomoc schronisku dla psów i kotów w Gliwicach.

Udało się oddać do adopcji 10 psów i 3 koty.

Podobno to sukces.

Udało nam się z Lenką pojechać na Psistanek, chociaż Ignacy baaaardzo byl przeciw, bojąc się, że wrócimy z kolejnym, czwartym już, psem.

Psiaka rozsądnie nie adoptowałam.

Rufi i tak by zjadł.

Ale tuż obok był plac zabaw.

Z bardzo fajną karuzelą.

Bardzo fajnie się Lenka na niej kręciła.

Bardzo była po niej zielona.

Bardzo mi zabrudziła corsę.

Bardzo musiałam ją prać (corsę).

Bardzo śmierdzi nadal.

Po raz pierwszy w życiu dzisiaj, jeżdżąc autem 20 lat, kupiłam zapachową choinkę.

Nigdy wcześniej żaden śmierdzący mój pies, wytarzany w wiadomoczym, nie zmusił mnie do zakupu cholernej choinki.

Podobno pachnie wanilią.

Wanilia, moi drodzy, w połączeniu z wiadomoczym Lenki, dała efekt straszny.

I z tym strasznym efektem, przy padającym deszczu, przy otwartych oknach, będę jeździć do soboty.

A w sobotę corsa pojedzie do spa.

Ha!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz