Mąż Mój Okropny nie wziął na długi weekend do domu NE.
Że niby zapomniał.
Nie wziął też nowego, testowanego dodatku.
Ale wziął za to inną, właśnie "robiącą się" karciankę.
- Merry, siadaj, gramy.
- A o co tu chodzi?
- Bierz na rękę karty i graj.
-Ale nie znam reguł!!!
- Graj, dasz radę.
Ok, gramy.
Gramy w piątek, sobotę...
Chyba wygrywam, co źle wróży karciance. Będzie poprawiana wciąż i wciąż.
Nadeszła niedziela :
- Merry, siadaj, gramy.
- Yhm.
Biorę karty, myślę, myślę, gram.
Dobiegam do końca, pewna wygranej.
Uśmiech triumfu na twarzy znika mi gdy widzę uzsmiech nietriumfu i niewiemczego u Mojego Przeciwnika.
- Wygrałam?
- E, no raczej nie bo ja tu jeszcze dorysowałem dwa pola. Na tym wybuchasz i Cię nie ma a tu już nie masz czym grać.
- Wczoraj tych pól nie było!!!
- Oj, wczoraj, wczoraj. A dzisiaj są.
A żeby mnie dobić to przytargał do domu tą głupią Faunę Junior.
W którą muszę grać z Lenką bo dziecko ma gen gracza.
Niech do kasyna z tatuńciem idzie!
Jak się gra z trzylatkiem to trzeba jakoś znaleźć taktykę przegrywającą. A nie jest w Faunie łatwe, oj nie.
Ale gra jest naprawdę świetna;-)
Chce ktoś pożyczyć może?
Ja chętnie pożyczę Merry do pogrania w NE :P
OdpowiedzUsuńja się chętnie wypozycze;-D
OdpowiedzUsuń