piątek, 11 listopada 2011

Flamberg 2005

W roku 2005 po raz trzeci z rzędu wziąłem udział w konwencie Flamberg. Jest to zlot fanów fantasy, którzy w okolicach ruin zamku w Bobolicach rok w rok tworzą wspaniałą grę fabularną. W roku 2005 wymyśliłem sobie, iż wcielę się w rolę szefa wędrownej grupy aktorów, i że podczas czterodniowej gry będziemy prowadzić próby do wystawienia spektaklu. Jako że jestem wariatem pierwszej próby, sztukę jaką mieliśmy wystawić postanowiłem napisać. Nigdy jej oczywiście nie skończyłem, ale podczas zeszłotygodniowej przeprowadzki znalazłem kilka fragmentów, które pozwolę sobie czytelnikom Trzewiczkowa zaprezentować.

Sztuka tytułu nie miała, ale za to fabułę miała wyśmienitą - był nieszczęśliwy z powodu braku miłości rycerz, była księżniczka, którą ojciec chciał wydać za paskudnego barona, była i wiedźma, co to chciała knuć i serce rycerza zdobyć...

Zaczynało się to tak...

Akt I
Scena I

Narrator
Witam wszystkich najserdeczniej
Płeć zaś cudną tym szczególniej,
iż ta sztuka co przed nami
o miłości dzieje prawi!
Jest więc panna, jest i młodzian,
będą także i kłopoty,
co po temu są stworzone, by je milość mogła przemóc,
A dramaturg za swe dzieło mógł zarobić kilka groszy!
Wnet przed nami scena pierwsza
Oto rycerz wielkiej sławy,
a z nim giermek doskonały...
Moi mili, zaczynamy!

Rycerz
Wergiliuszu, żal mnie ściska,
i rozterka łzy wyciska
Gdy pomyślę com osiągnął
w życiu długim mym lecz głupim...
Sto turniejów...

Giermek
Każdyś wygrał!

Rycerz
Sto też nagród, medalików...

Giermek
Wszystkie w sakwach są ukryte!

Rycerz
Co mi po nich? Czym szczęśliwy?
Szlachetniejszy lub uczciwy?
Smutek kole, duszę zżera,
Giermku drogi, ja umieram!

Giermek
Wytrwaj jeszcze kwadrans proszę!
[Giermek rozgląda się po okolicy]
Lub dwa lepiej!

Rycerz
Czuję, że nie zdołam chyba...

Giermek
Wieść mam dobrą, co pomoże ci w niedoli
Tam w oddali, widzę przecie
Piękny zamek dumnie stoi!
Dam tam ślicznych całe krocie!
Każda gładka, jak stokrotka!
Kwitnie wiosną, także w lecie...

Rycerz
Kpisz?
Oh, kpij, kpij mój drogi!
Dobij szybko!
Halabardą od Erosa chcesz na wylot moje serce
ranić, przeszyć, zgubić w męce
ono krwawi, słabnie czuję
Wergiliuszu, podaj rękę
Ja umieram. Nie żałuję...
[Rycerz spada z konia. Wergiliusz sprawdza czy Rycerz faktycznie umiera. Umiera w istocie. Pojawia się Wiedźma]

Wiedźma [do siebie]
Oto leży ranny rycerz

Wiedźma [do Giermka]
Czy pomocy wam nie trzeba?

Giermek
Skądeś przyszła? Skąd przybyła?
Ktoś ty, Wiedźmo?!

Wiedźma
Kto ja? Wiedźma przecie!
Głupszych pytań nie znajdziecie?

Giermek
Czego szukasz?!

Wiedźma
A witajcie ktoś mi powie?
Nic kultury w was nie wbito?
Tylko pytań pustych listę
Co przywodzi na myśl glistę
Cienka, długa i bez barwy...

Giermek
Gadaj babo, bo cię huknę
Nie jest teraz żartów pora!

Wiedźma
Ot, to widać. On umiera,
więc potrzeba mu znachora!

Giermek
Cóż mam robić? On faktycznie chyba słabnie,
z każdą chwilą jakby blednie...

Rycerz
Wergiliuszu!

Giermek
Tak, mój panie!

Rycerz
Ja umieram.

Giermek
Gadaj babo, czasu nie ma!

Wiedźma
Gdybym jednak nie przybyła
Gdybym tu się nie zjawiła?
Cóż by było? Co się stało?

Giermek
Ah, do diaska! Skąd mam wiedzieć!
Trza mu leku, czy mnie słyszysz?
Kilka minut mu zostało!

Wiedźma
Oto napój, daj go dziewce, zwiewnej
pięknej lub też brzydkiej,
Byle babą była w pełni, lub w znaczącej chociaż części
Gdy wypije, wnet pokocha
Wtedy serce się zagoi
Trza mu uczuć, nie znachora...

Giermek
Ot, i wszystko?

Wiedźma
W rzeczy samej
Bierz na koń i ruszaj z wolna
Gdzieś przed wami czeka przecież
Kochająca panna młoda

Giermek
Zatem w drogę! Wielkie dzięki!
Niechaj będzie pochwalona!

Wiedźma
Bywaj, bywaj

Wiedźma [do siebie]
No i poszło, szybko, gladko
Sieć z łatwością zarzucona
Teraz tylko skrótem ruszyć
A za minut kilka, gdy się rycerz
Wnet przekręci
To z opresji, o ironio
Uratują go me wdzięki

[Chichocząc Wiedźma rusza ku skrótowi]

c.d.n.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz